Puszczamy korzonki.


Padam na pysk. Dłonie i paznokcie mam w stanie wskazującym na nadmierne użycie detergentów. Właśnie zakończyłam układanie swoich i Pana W. klamotów w szafach, komodach, regałach, szafkach, łóżkach i gdziekolwiek cokolwiek się dało upchnąć. A było co upychać- miałam wrażenie, że mnożą mi się te rzeczy w rekach. Może to za sprawą deszczu, co to pada u nas codziennie?! A moję bluzki wyrastają jak grzybki?!

Chyba mam jakąś chorobę posprzataniową! Na wystawach w sklepie interesują mnie obecnie jedynie pudełka, pudełeczka, wieszaki i wieszaczki- bo ja lubię mieć wszystko poukładane (a zwłaszcza popakowane w woreczki, np. włóczki, co rozbraja Narzeczonego). Jeszcze ze dwa remonty i organizację będę mieć opanowaną do perfekcji. Ba- jedna wizyta w sklepie szwedzkim bardzo popularnym i mucha nie siada na ani jedną półeczkę w tym przybytku!

Konieczne jest przestawienie wszystkiego w pokoju, bo przy obecnym stanie to ja po tygodniu nie będę miała wolnego miejsca na nogach, takiego wiecie, bez siniaków. Jak to się Wojtek wyraził- obecnie mamy przełaje i pułapki jak myszy w klatce. I co zrobił? Zasnął, a jakże.

A ja sobie siedzę, ptaszki ćwierkają- pod oknem mamy trochę zieleni i drzew, na których sporo ptaszków przesiaduje i mi tak ćwierkają od rana do nocy. Wybornie się pije kawkę przy takim akompaniamencie.

O taki mam widok z okna. Czuję się trochę, jakbym była na wakacjach w jakiejś malutkiej mieścinie zagramanicznej.


 Najgorsze już za mną. Teraz trzeba się nauczyć funkcjonować w nowym miejscu, nabrać nowych nawyków, znaleźć najlepsze miejsce do przeglądania gazet i  korzystania z komputera. Zwyczajnie ubić sobie kawałek kanapy/ fotela/krzesła tak, aby dołek pasował idealnie pod moje cztery litery.

Wczoraj w ramach integracji z tubylcami odwiedziłam lokalną pasmanterię. Miła Pani ma całkiem spory zapas włóczek, głównie Yarn Art’u,  trochę tasiemek i guzików, a także szydełek i drutów. Za ścianą dodatkowo prowadzi drogerię i herbaciarnię, wiec jak na warunki tego miasteczka jest całkiem całkiem. Miałam kupić jedynie gumkę najszerszą jaką ma, trochę tasiemki i zamek błyskawiczny- bo mam w planach wyjęcie maszyny, skoro już się do niej dokopałam spod tej sterty. Mam nadzieję, że się nie obraziła na mnie i nie będzie mi nitek zrywać w ramach łucznikowego focha. A szyć się będzie koronkowa spódnica podszyta tiulem, o długości bliżej mi nie znanej, koloru chabrowego. O taka:



                             obie warstwy, kolor lekko od czapy:



  

Potrzebne rzeczy do szycia kupiłam, ale. Miła Pani zrobiła promocję na bawełny, a ja nie mogłam się oprzeć i kupiłam 4 motki malinowej z nadzieją, że na top na ramiączkach starczy. Będą więc i lody malinowe, być może z odrobiną bitej śmietanki:
 kolor mają malinowy, ale kształtem motki przypominają mi jabłuszka :)




Mimo fizycznego zmęczenia rozpakowywaniem, składaniem, upychaniem i sprzątaniem odpoczęłam psychicznie. W trakcie tych ciężkich robót uległo się kilka pomysłów, ciekawe ile z nich uda mi się zrealizować.
Np. postanowiłam sfotografować moje zapasy włoczkowe. Z Wami podzielę się częścią- ukradłam jedną szufladę z przeznaczeniem na mój osobisty skarbiec. Będę sprawdzać, ile i w jakim tempie z tej szuflady ubywa. Reszta została na swoim miejscu- w bajecznie kolorowych pudłach :)
1/3 zapasów (w innej szufladzie gazetki, szydełka, druty, tasiemki i inna drobnica)



Teraz czas na zorganizowanie miejsca dla Łuczniczki, co będzie nie lada wyzwaniem :) Ale jak ja nie dam rady, to będzie koniec świata, jak to mawia moja OMC Teściowa ;)


Komentarze

  1. haha, pierwszy, żeby nie było, że nie czytam :) Czyli te włoczki to takie nowe? Świeżo kupione?
    Ehh... W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie nie, Kochanie, żadne nowe - przecież ja mam embargo na kupowanie włóczek!

      Usuń
  2. Za jakiś czas i mnie przeprowadzkowe atrakcje czekają, a wtedy ogarnę włóczki...już się boję.
    Ta malinowa powinna starczyć, jeżeli jeszcze jakiś ażur dodasz, będzie super!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strach mnie nie dziwi - a wiesz jaką będziesz miała radość, gdy znajdziesz kilka motków, o których istnieniu zapomniałaś? a ażur nie był planowany, chociaż może się nad jakimś zastanowię?

      Usuń
    2. Dorotka, zajrzyj na blog Dzianina Gazeli, dziś pokazała piękną śmietankową, bawełnianą bluzeczkę. Naprawdę cudna. I opis w PDfie jest darmowy do wykorzystania .

      Usuń
    3. a widziałam- śliczna serio serio, ale ja mam już koncepcję i dziś w pociągu się po części zmaterializowała. mam nadzieję, że całość będzie grała ;)

      Usuń
  3. To od początku :)
    Widok z okna masz CUDNY ! Faktycznie jak na wakazjach zagramanicznych. Uwielbiam takie klimaty. Zresztą wyguglałam sobie Twoje miasteczko, i połaziłam trochę po nim. Fajna skala, widać, że jest to dobre miejsce do życia. Najważniejsze masz. Teraz pomalutku będziecie budować swój świat dookoła. Najważniejsze, że jesteście razem :) Chyba z właściwym CHŁOPEM (widzę, że czyta, to mu słodzę - z sympatii zresztą:))) Na widok włóczek westchnął tylko, znaczy rozumny, i wie, że nie ma po co z tym walczyć :)))
    Ale, ale, w środkowej szufladzie, na górze zauważyłam obłędną włóczkę - tę zielono-szaro-nioebieską. Oj, zazdroszczę. Natychmiast mów skąd ona, i co to jest. Podejrzewam, że z Zagrody .
    A zdjęcie jabłuszka z listkami śliczne :) Pozdrawiam oboje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no czyta, czyta. Dlatego grzecznie mi tutaj:) w.

      Usuń
    2. Cześć CHŁOPIE w. :)))

      Usuń
    3. i siedzę jak ta ciemna tabaka w czymś tam i pojęcia nie mam, o którą Ci dokładnie włóczkę chodzi :D to zacznę od lewej łod góry: I rząd to łosiowa alpaca T25 i burzowy Lace DROPS, II rząd: teoretycznie limonkowy ze śliwką BFL od Laurki, zielony BFL z Zagrody, reszteczka bezowego Lace, kuleczka trawiastego Lace i kuleczka niebieskiego melanżu alpaki z jedwabiem z Zagrody- z tej powstał onegdaj Vlad'ek, na rav. są zdjęcia (mój nick to fisiowa, poznasz po króliku w banerku).

      Usuń
    4. Jak już siedzisz na Kaszebach, to na tabace się znać powinnaś :))) A chodziło mi o tę niteczkę, co leży przytulona do białej alpacki - no ta cieniowana, czymelanż, tylko on bardziej zielony, nie niebieski (przynajmniej na zdjęciu) Ale dobrze myślałam, że z Zagrody :)

      Usuń
    5. ej ja z zach-pom jestem, tam się paliło papierosy, a w wlkp na studiach były ćmiki, tabakę to ja z książek znam :) a Marta wraca z urplopu, jest szansa na nowe cuda w Zagrodzie :) poza tym, chyba sobie kupię wrzeciono - przędłaś kiedyś coś ?

      Usuń
    6. Nie, nie przędłam. Zawsze mi się wydawało, że to rzeba mieć kołowrotek, a tu widzę, że wystarczy patyk i kółeczko. Ale o ile na kołowrotku to jakby łatwiej ogarnąć, to zabawa z wrzecionem wydaje mi się całkowitym kosmosem. Jakiś czas temu na youtubie oglądałam, ale trudno mi uwierzyć, że na takim czymś jestem w stanie w ogóle coś zrobić. Muszę jeszcze raz popatrzeć. Mam dojście do wełny z wrzosówek, więc jakby wskazane by było zainteresować się tematem. Jednak tak na chłodno, to nie wiem, czy się do tego nadaję. Przecież najpierw trzeba tę ściętą wełnę doprowadzić do takiego stanu puchatości, żeby uprząść. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Co gorsze nawet nie wiem, czy kieykolwiek będę :))) Choć mnie korci jak chalera :))) Na razie, jak widzisz, sama sobie rzucam kłody pod nogi :)

      Usuń
    7. o to dobrze wiedzieć- będziesz moim łącznikiem z wrzosówkami, jak się zdecyduję :) a wiesz co? na strychu u teściowej mam kołowrotek :) i się zastanawiam, czy nie podpierniczyć, czy się wogóle nadaje. Tylko wiesz, wrzeciono jakby mniej miejsca zajmuje, a ja nie mam tu za wiele metrów :) a Ty dasz radę- jak masz czas to spróbuj, żebyś nie żałowała ;)

      Usuń
  4. bawelna sliczna i zycze powodzenia w realizacji planow szyciowych drutowych i szydelkowych.....widok z okna swietny...nowe miejsce...nowe pomysly...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz całkowitą rację :) plany już się realizują- znowu wchodzę w etap rozgrzebanych kilku robótek, tylko teraz czasu mam więcej, jest szansa więcej skończyć bez konieczności posiadania Ufoków w szafie ;)

      Usuń
  5. Po pierwsze, piękny kolor bawełny. Po drugie, zazdroszczę przyjaźni z Łuczniczką, sama muszę się o taką postarać, bo sterta materiałów rośnie. Po trzecie, ładny widok z okna. Po czwarte, zaraźcie mnie tym włoczkoholizmem, bo ja się bardzo skutecznie powstrzymuję przed kupnem nowych motków. Ku uciesze Chopa i mojej rozpaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jaka cwana- zarazić włóczkoholizmem, a potem co? bo grupy wsparcia ani meetengów żadnych nie wyhaczyłam nigdzie, a wiesz, to raczej groźna choroba, mocnopokieszenidająca, znam takie, co to ostatnie pieniądze wydają na włóczki a potem żyją energią z kosmosu ;) na razie wystarczy Ci sterta materiałów, a ja Ci mogę oddać trochę swojego wolnego czasu co? jakoś się dogadamy, za przepis na chleb na ten przykład.. :D

      Usuń
    2. Przepis na chleb? Nie ma problemu. Iza ma nawet wypróbowany i niezbyt wymagający. I ja się braku grup wsparcia nie boję. A co mi tam.

      Usuń
    3. a tofkotwory kiedy pokażesz? bo odświeżam i odświeżam i nic tam nie ma ;)dawaj- pochwal się :)
      a przepis niezbyt wymagający brzmi kusząco ;)

      Usuń
    4. Pokażę, jak ogarnę podłączenie netu w chacie. Na razie głucho, ale od sierpnia powinnam być domowo on-line.

      Usuń
  6. Widok z okna to masz obłędny.
    Bawełna z promocji jest cudna kolorystycznie i wcale się nie dziwię, że się nie mogłaś oprzeć.
    Twojej lepszej męskiej połowie zacytuję natomiast mądrość mojej lepszej męskiej połowy: "Oooo, włóczka, nowa?... A w sumie co to za różnica nowa, nie nowa i tak masz już na pewno koleje potrzeby zakupowe..." :)))
    Do życia z nami - kreatywnymi, to niestety trzeba przywyknąć, ale za to nudzić się z nami nie można :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj mam już plany - na te barchany potrzebuję, normalnie korci mnie, żeby je zrobić :D a na moje 4 litery trochę włóczki pójdzie :D i święta racja- inteligentny człowiek się nie nudzi, ewentualnie mózg mu czasem odpoczywa :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty