Najdłużej dziergane Razempetki świata.
To
oczywiście te dziergane przeze mnie. Wiele z Was pewnie już zapomniała, że coś
takiego było, no ale cóż, spóźnianie się to była swego czasu moja specjalność
;) Trochę późna pora na zaczynanie Roku Skarpetki, ale lepiej późno niż wcale,
prawda? Zaczęłam je w weekend majowy, potem było kilka rzeczy na cito, potem mi
się nie chciało, aż wreszcie przyszły upały w moje strony i mi się zachciało. W
zeszłym roku dziergaliśmy w upale rękawiczki, ja w tym roku dziergać będę
skarpety, koniec kropka.
Podeszłam
trochę do nich jak pies do jeża, serio- posikana byłam ze strachu przed
wyrabianiem pięty. Na szczęście nie musiałam niczego wymyślać, bo wszystko
ślicznie wręcz zostało wytłumaczone przez Intensywnie Kreatywną- ja dołożyłam
inny wzór niż zaproponowany przez Agę warkocz. Żeby nie było nudno, zrobiłam
obie skarpetki trochę inne- główny wzór dziergałam w lustrzanym odbiciu, bo
strasznie lubię symetrię.
Na
parę skarpet zużyłam 78 gramów włóczki Ideal Bergere de france, dziergałam na
drutach 2 mm. Gdyby mi zależało na bardzo ścisłej dzianinie, pewnie musiałabym
użyć drutów 1,75 albo nawet 1,5mm. Ale te skarpetki będą przeznaczone wyłącznie
do spania, chciałam, żeby były luźniejsze i miękkie. Już się śmieję, że są moim osobistym substytutem faceta grzejącego
stopy wiecznie marznącej kobiety, z czego mój Tata ma niezły ubaw :) Bo gdzie
ja wyjdę w tak obrzydliwie cukierkowych skarpetkach? Za to Mama patrzy na nie
tak, że chyba muszę zamontować im dzwoneczki czy GPSa jakiegoś- z pewnością
będzie mi chciała je podebrać cichaczem :)
Byłabym
zapomniała- na zakończenie ściągacza zastosowałam bardzo fajny sposób na BO- tu macie bezpośredni link na YouTube. Tym samym sposobem zakańczam chusty przy użyciu grubszych drutów i ściągacze rękawów, nie mam wtedy żadnego problemu podczas blokowania dzianiny.
Obecnie
odpaliłam Emila i kręcę nowe niteczki. W planach mam też powtórkę z metody na
Ce, tylko nie mam kiedy przewinąć włóczki w moteczki. I Wampira mi się chce
bladego, z koralikami w kolorze czerwonym na przykład- co oznacza wizytę w
pasmanterii, a wcale mi się to nie podoba. Po prostu wejdę tam, z zamkniętymi
oczami poproszę o pudełeczko z koralikami, wybiorę odpowiednie, zapłacę i po omacku, bez rozglądania ucieknę z tego
miejsca pełnego pokus.
Uciekam
zatem dziać, Państwu życzę lata takiego upalnego, żadnego gradobicia czy
ulewnych deszczy. Do przeczytania :)))
Jak patrze na Twoje zdjęcia, to od razu mi się przypomina pewna rozmowa, że to strasznie dziwne fotografować własne odnóża ;) świetne skarpety,podobają mi się bardzo bo ja tez jestem kobietą, która nawet latem śpi w skarpetach, bardzo to dobra metoda żeby je robić latem wtedy wiesz że na zimę na pewno zdążysz, choćby była III wojna światowa ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, ze sąsiadka się na mnie dzisiaj dziwnie patrzyła, jak robiłam zdjęcia na balkonie. Chyba zupełnie uzna mnie za dziwaczkę, ale w nosie to mam :))) III wojny światowej mam po kokardy serdecznie, urlop wzięłam i jutro robię nic, o! I dziękuję za miłe słowa :))))
UsuńDo kompletu różowe gatki będą pasować :D Brahdelt kiedyś robiła, zerknij!
OdpowiedzUsuńSuper są, wcale jak nie pierwsze ;)
W sensie takie pantalony? Chyba kojarzę, ale muszę się upewnić :)) Chociaż muszę przyznać, że na szydełkowe gacie mam ochotę od jakiegoś czasu, więc kto wie?
UsuńMogę Ci tajkie galotki zrobić :) Tylko mi gdzieś zapodaj, jakie Ci się widzą. A jak masz wzór, to ślij ( z obmiarem Szanownej-że tak się wyrażę :)
UsuńJak już takie piękne, różowe skarpetki wydziergałaś to koniecznie i mamusi wysmycz takie, nie będziesz musiała swoich szukać. Za podpowiedź, w sensie linka wielkie dzięki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Mamusia dostanie swoje, w jedynym słusznym kolorze, czyli zielone :)) Sposobem się dzielę, bo korzystam od lat i jest sprawdzony, masz moje słowo :)))
UsuńOdpozdrawiam :)))
Najładniejsze różowe (czytaj najrurzowiejpiękniejsze) skarpetki jakie widziałąm. Ot tylko 3 tygodnie dłużej robione niż moje co tam - Ty z resztą zaczełaś po mnie więc bym się upierała, że wcale nie są robione najdłużej ;-) A link bardzo się przyda.
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że jesteś moją koleżanką i mnie podniesiesz na duchu :*)))) Rurzowe są przez Ciebie, nie wiem, czy pamiętasz, ale się upierałaś, ze nie ubiorę nic rurzowego i potem musiałaś odszczekać :)))
UsuńNo jasne że pamiętam. Ale taki rurzowy to ja rozumiem. Hau !!!
UsuńP.S. Sorbet się robi i nawet w niezłym jak na mnie tempie ;-)
Ładne ale królik ładniejsza i tu nasuwa się pytanie - Dzie Królik?!
OdpowiedzUsuń;-))
Wiedziałam, że ktoś się przyczepi braku Kluski. Za bardzo nie wiem, gdzie ona się podziewa, ponieważ akurat porusza się szybciej niż światło i jak paczam w miejsce, gdzie być powinna, to ona już jest gdzieś indziej. Także tego no, pojęcia nie mam, dzie jest Królik :)))
UsuńTo Ty nie patrz tam gdzie powinna być tylko tam gdzie planuje się znaleść (sorki ale Gangster Squad oglądałam i tak mi się zacytowało głwónego bohatera uczącego strzelać innego bohatera ;-))
UsuńCelowo wróciłam na kątrol, widzę uporczywy brak Królik. Myśle, że trzeba będzie dla Ciebie wymyślić Lokalizator Królik, chyba nie mamy innego wyjścia. Użyłabym alpaki i masła, sprawdzają się przy większości teorii związanych z Królik.
Usuń;-))
a już Cię miałam opierpapier za brak nowych wpisów, dobrze, że się ogarnęłaś zani,, i tym sposobem mogę nie opierpapierać, tylko podziwiać. Ruziowy jest śliczny :D
OdpowiedzUsuńWczoraj usłyszałam, że powinnam się nosić wyłącznie w kardynalskiej purpurze, bo mi do twarzy. Także tego, bardzo mam ochotę na zakupy ;)
Kupuj purpurę koniecznie i dziergaj. O Brak nowych wpisów Ty mnie nie opierpapieruj, bo sama ostatni wpis zamieściłaś w marcu (sprawdzałam), więc komu się należy lanie na gołą?? Rurzowy rzondzi, strasznie mi się podobają, nawet jeśli są obrzydliwie cukierkowe :)))
Usuńostatni wpis jest z 9 czerwca, a że nie wiesz, gdzie szukać, to nie moja wina :P
UsuńSklonowała się Maupa zielona!!! Też tak chcę!! :*)) (pees. czytam wszystkie trzy, czasem z obsuwą ;)))
UsuńFajne skarpetki. Nie przejmuj się, nie jesteś ostatnia. Ja za moje się jeszcze nie zabrałam. Mam je w planie w sierpniu kiedy upały sięgną zenitu :)
OdpowiedzUsuńAle dzierganie skarpet w sierpniu to nie jest głupi pomysł, będą akurat na chłodniejsze dni we wrześniu, to całkiem niezły plan :)))
UsuńNa wypasie te skarpetki :) Piętami już się zachwycałam, a teraz podziwiam symetryczność. W kwestii Klusełki szybszej od światła polecam ten tam dualizm korpuskularno-falowy i zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Jakoś to tak szło, że można wyliczyć miejsca, gdzie nie ma elektronu, czy podobnie ;) Może uda się zredukować liczbę miejsc, gdzie mogłaby się Twoja pupilka znaleźć w chwili cykania zdjęcia?
OdpowiedzUsuńO widzę, ze Koleżanka prawie po fachu- umarłaś mnie tymi teoriami z mechaniki kwantowej,oplułam monitor ze śmiechu :))) Postaram się następnym razem poczynić odpowiednie wyliczenia i jednak tę moją Kluś zarejestrować ;)
UsuńNiestety trochę zabrakło pracowitości, by pójść w nauki ścisłe... Ale stosowny umysł posiadam (trochę używany) i żywię ogromny szacunek dla nauk matematyczno-przyrodniczych :-) Minęło już sporo lat od ostatniej lekcji fizyki, przez te lata od czasu do czasu Heisenberg mi się przypominał i zawsze zastanawiałam się, po jaką cholerę pracowicie wyliczać miejsca, gdzie czegoś interesującego nas nie ma. I proszę, Klusełka uzasadniła wreszcie potrzebę nauczania mechaniki kwantowej w szkole...
OdpowiedzUsuńNawet się nie przyznasz, że Ty to Ty? Osz Ty niedobra. Czemu ja wcześniej do Ciebie na blog nie trafiłam, co? Ojjj bo się pogniewamy ;)
UsuńBo ja tak zaczynam z pewną nieśmiałością i jeszcze sama do końca nie wierzę, że mam bloga... Ale już widzę, że to pierwszorzędne przedłużenie pamięci, motywator do rozwoju fotograficznego i takie tam. Znaczy, warto prowadzić :) Nie będziesz się gniewać za długo, mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńOj pewnie, że nie będę. A bloga będę czytać i puściłam radosną nowinę dalej w świat, gości będziesz miała, więc odkurz posty i ciasto upiecz czy coś w tym stylu ;)
UsuńA tam długo, ale jaki efekt ! I jeszcze symetria ! Zazdroszczę, i też podchodzę do skarpet jak do jeża, bo jeszcze nigdy nie robiłam. Ale za Twoją radą podejrzałam linki u Kreatywnej, i może też się przełamię. Jak nie zrobię pierwszych, to nigdy nie będę wiedziała, że to jest do zrobienia :)... A swoją drogą, to wcale nie dziwię się Mamuni, że ma na nie oko :) Słitaśne są :)
OdpowiedzUsuńDziergaj, nie ma się czego bać, serio- a jak uznasz, że to nie dla Ciebie, to ja Ci wydziergam, aj promis :))) Już Cię miałam pacnąć, czy wszystko gra, ale widzę, że Szanowna żyje, to już jestem spokojniejsza :*)))
UsuńA ja do skarpetek się zabieram i zabrać nie mogę - Twoje są superowe - boje się że moje nie wyjdą takie ! Ewa
OdpowiedzUsuńA jakie mają wyjść, jak nie superowe? Koślawe nawet będą superowe, bo Twoje własne :))) Ja już siedzę nad wzorem na następne prezentowe :))) Buźka.
UsuńZazdroszczę! Wyglądają genialnie! Ja nie mogę się zmusić do wykonania swoich pierwszych skarpet - może kiedyś nastąpi ten wyjątkowy dzień :-P Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziergaj koniecznie, nie ma nic lepszego na stopy, jak własnoręcznie zrobione skarpety ;) Jak już się zdecydujesz, to skorzystaj z instrukcji Agi- są fantastyczne :)
UsuńOdpozdrawiam :)))
Bardzo fajne skarpetki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://swiatchristineem.blogspot.com/
Dzięki :) Na bloga zajrzę na pewno :)
Usuńeee... ja właśnie dziergam rękawiczki. W czerwcu. Czyli o rok się spóźniłam, ale jest szansa, że za rok będę umiała dziergać skarpetki? :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te szkarpetki, różowiutkie i warkoczaste!
Oczywiście, że jest szansa! ;) Czyli co? Umawiamy się na skarpetki za rok? Bo ja bardzo chętnie wydziergam jeszcze kilka par :))))
UsuńTak jest, mam nawet śliczną wełenkę norweską na ten cel ;)
UsuńSpóźnione, nie spóźnione - ale jakie boskie. Się normalnie posikałam z zazdrości. Ty to masz talenta dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńNie sikaj mi tu z zazdrości, nie przy moich nowiusieńkich skarpetkach noooo! ;) Talent mam taki jak Ty, bierz drutki z łapki i ano dawaj z kolejną parą :)
UsuńNo sikać jeszcze zabrania. A pomyślałaś, że może mi pęcherz pęc i się niezdrowo zażółcę wtedy?! Ale przyznam Ci się, że ja nawet zaczęłam takie liliowe, też z warkoczami. Minus, ze odłożyłam i teraz nie pamiętam jak ja zawijałam tego warkocza... hehe!
UsuńOh, właśnie, właśnie - rok skarpet, czas na moje pierwsze skarpety. Twoje są bardzo ładne, podoba mi się ten wzorek i dzięki za linka, już patrzę i może sama skorzystam :)
OdpowiedzUsuńDziergaj koniecznie i pokazuj, bom ciekawa :))) wzorek z jakiejśtam gazety, ale mogę podesłać, jeśli chcesz :))
UsuńPo prostu boskie!
OdpowiedzUsuńI to wszystko Twoja wina, Twoja i Maduixy :))) senkju moja Kochana :*)))
Usuń