Nowy miesiąc, nowe hobby.


Dziś jest pierwszy dzień kolejnego miesiąca mojego blogowania. Musze zacząć ten dzień od szczerego przyznania się do zdrady...

Otóż zdradziłam druty i tym samym Lody Malinowe, Razem-wiczkę do pary oraz Dew Drops Shawl, dla zajęcia wielce pokrewnego i powiązanego z dotychczasowym. Zdradziłam i wpadłam jak śliwka w kompot. W minionym tygodniu przyszła paczka z Tarnowskich Gór. We wtorek przyszła wyczekiwana paczka z poznańskiego sklepu i się zaczęło kręcić…


W miarę przygotowana merytorycznie dzięki Agacie i dziewczynom z bloga Prząśniczka zaczęłam swoją przygodę z wrzecionem. Czy ja muszę pisać, że jest cudownie? Świat się staje lepszy, człowiek się uspokaja, ma czas na słuchanie swojej ulubionej muzyki albo na ulubione seriale, a na obiad mogą być kupne pierogi, nawet z przypaloną cebulką i boczkiem :D

Mam już swój pierwszy, śliczny i mięciutki motek Corriedale. Oczywiście daleko mi do wyrobów doświadczonych prządek, ale i tak uważam, że całkiem ładne te pierwsze koty za płoty. Czesanka była czyściutka, puszysta, dobrze się wyciągała podczas kręcenia.

Ja oczywiście ją trochę (albo nawet trochę bardzo) przekręciłam. Nitka kilka razy się zerwała, no i jest raczej z gatunku włóczek artystycznych: grubo-cienko-grubo-cienko_jak_jasny_gwint- taki efekt jojo na włóczce. Po zmoczeniu i rozciągnięciu na motowidle hand made by Dziadek Aloś- i tu robimy falę dla Dziadka- zrobiła się równiejsza. Ze 100 g wyszedł mi grubas, na oko na druty 5mm, nie zmierzyłam jeszcze. Już mnie korci, żeby ją sprawdzić w dzianinie.
A że zadowolona jestem – to widać na zdjęciu.
w tle szklarnia z pysznymi pomidorami :)


motowidło jest sporych rozmiarów, ale okiełznałam




 z wykałaczką dla porównania




Teraz na rozprostowanie czeka 50g SouthAmerican- mogłabym ją miziać bez końca. I spod samiuśkich Tater fruną do mnie kolejne czesanki (zamówione w tajemnicy, więc mnie nie wsypcie).


No tak. Baba ma nowe hobby, czasochłonne w dodatku. Mało tego. Baba ma kilka hobby- dzierganie, przędzenie, szycie, jeszcze dojdzie farbowanie, o ile nie sfilcuje wełny podczas kolorowanek. A chłop? A chłop w dziurawych portkach chodzi…

a oto dowód, że pod latarnią najciemniej :)

Komentarze

  1. Świetna niteczka! No, nitka, znaczy! Moja pierwsza była znacznie grubsza i bardziej pokręcona - na tym samym modelu wrzeciona zresztą. Spokojnie możesz być z siebie nie tylko zadowolona, ale dumna wręcz. Są pewnie tacy, którzy na tym ciężkim wrzecionie potrafią cienką i równą niteczkę ukręcić, ale ja do nich nie należę. Już po chwili kupiłam sobie takie, które ważyło trzy razy mniej. No i wtedy zaczęła się przyjemność!
    Zdolnaś Ty jest, dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze pokracznie mi to wychodzi, ale ćwiczę intensywnie i jest coraz lepiej. Najwazniejsze, że palce się już przyzwyczaiły i nie bolą :) zaintrygowałaś mnie tym lżejszym wrzecionem, muszę poszukac :)

      Usuń
    2. Wrzeciona też można zrobić samemu, np. z płyty CD i jakiegoś kołeczka - tak czytałam, sama nie próbuję bo dla mnie to sprzęt nie do opanowania, nie umiem i już.

      Usuń
    3. oj to ja na pewno tego nie ogarnę :D już próbowałam zwerbować Dziadka Alosia, bo on sporo z drewna rzeczy robi, ale nie jest w stanie zrobić wrzeciona- brak sprzętu :) poza tym nitka wychodzi mi coraz cieńsza, więc może kolejne wrzeciono nie będzie potrzebne :)

      Usuń
  2. Piękna ta niteczka, wcale nie taka artystyczna.
    Wiesz mnie też przędzenie bardzo relaksuje, to jest jak medytacja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, mogłabym siedzieć z wrzecionem non stop :) całe szczęście, że czesanki tak szybko do mnie przyjeżdzają :)

      Usuń
  3. Moje gratulacje, odważne posunięcie:) zdolna jesteś, jak na pierwszą próbę nitka jest super:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki wielkie :) do odwaznych świat należy, jak mam okazję, to próbuję nowych rzeczy :) a kręcenie na wrzecionie należy do tych przyjemniejszych :)
      Odpozdrawiam :)

      Usuń
  4. No, i tym mnie w kozi róg zagoniłaś :) Ojjj, jak Ci zazdroszczę. Jak tak jeszcze trochę popatrzę, to się chyba zmobilizuję, i wrzeciono se kupię. Bo przecież rzeczywiście, można kupić czesankę do sprzędzenia. Niekoniecznie trzeba zaczynać od ściętego świeżo futra z łowiecki :)

    Zdolnaś bestyjka. I z pasją ! A niteczka super hiper !!!
    Bużka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtka babacia się mnie spytała, gdzie owce trzymam i ile mam :D a ja na to- że sporo i siedzą w internecie :D A Ty się nie migaj, tylko zaszalej z wrzecionem, zamów czesankę- nawet z farbowaniem nie musisz się meczyć, tylko zamówić gotową, usiąść wygodnie i prząść :) tzn. mnie do "przędzenia" jeszcze daleko, ale się staram- kolejne 100 g już na motowidle :)

      Usuń
  5. To już chyba dla mnie zbyt wysoka szkoła jazdy. Poza tym na takie przyjemności to i miejsca w chałupie za mało. Na razie zostanę przy swoich drutach i spróbuję okiełznać maszynę... a prząśniczkę będę podziwiać u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też mam mało miejsca- dlatego wrzeciono, a nie kołowrotek- po skończonej zabawie demontuje krążek i chowam do szuflady, pewnie za jakiś czas będzie co podziwiać:) powodzenia w dogadywaniu się z maszyną :)

      Usuń
  6. WOW!!! Ale fajnie! Jak ja zazdroszczę. Ale ja się bronię, bo się boję, że wsiąknę i wszystko pójdzie w kąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację- wkręca jak jasny gwint, a przecież mam tyle rzeczy rozgrzebanych!! dziś chyba wrzeciona nie ruszę, bo gdzies z tyłu głowy siedzą te Lody Malinowe i spódnica, której trzeba boki zszyć i podłożenie zrobić :D

      Usuń
  7. Super :)) Podziwiam i w takim razie czekam na więcej uprzędzionych niteczek :)) Ciekawa jestem, co z tej wełny powstanie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w planach na przyszły tydzien jest farbowanie tego mocisza i zrobienie czapki do kompletu z Razem-wiczkami oraz szalem/chustą :) dziękuję za doping :))

      Usuń
  8. No to widzę, że już zasilasz nasze małe gronko prządek ;) - coraz większe zresztą :). Jeśli już Ci się podoba to spodoba Ci się jeszcze bardziej.

    Jak tak się przyglądam, to widzę, że równo Ci wychodzi, wcale nie tak cienko-grubo, i przekręceń nie widać. Super!!!

    A co do Chłopa to widziały gały co brały :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za pochwały, to dużo dla mnie znaczy :) Masz rację- podoba mi się coraz bardziej, aż Pan W. zaczyna się o mnie martwić, bo godzinami siedzę z wrzecionem. I nawet upał mi nie przeszkadza :) A Chłop faktycznie mógłby sam do maszyny usiąść, przecież Mu nie bronię, co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej to się czepiają ci co sami się nudzą ;P Jak Chłop obrotny i sam ma swoje hobby to nie marudzi, że kobitka wokoło niego nie biega jak jakiś elektron :D

      Usuń
  10. :D - bo cóż tu więcej pisać jak tak bardzo mnie cieszy, że następnej osobie się chce :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D oj chce baaardzo :) aż przeoczyłam ceremonię otwarcia olimpiady w Londynie- cały świat się kręci wokół wrzeciona :D

      Usuń
  11. jak dobrze, jak cudnie, że mnie Agata nie zaraziła... nie mam już ni krzty miejsca na nowe pasje ;)
    a Tobie całkiem sprawnie idzie, trzymam kciuki :)

    najukochańsze mężowe spodnie są całe w dziurach. materiał jest w takim stanie, że tylko czekam kiedy z niego spadną ;)
    kiedyś mnie wkurzały, później usiłowałam cerować, teraz je pokochałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a widzisz, ja się naoglądałam na blogach nitek i stwierdziłam,że też tak chcę- i dopiero wtedy pomęczyłam Agatkę o info :) a jako kura domowa mam sporo czasu na nowe rzeczy- korzystam póki mogę :D a najukochańszym spodniom się nie dziwię- ja mam taką koszulkę Adidasa, odziedziczoną po tacie- z 79 roku, już trochę oczek puściła, ale szwy trzymają idealnie, do spania się nadaje i nie dam wyrzucić :D

      Usuń
  12. Cudna nitka!
    I ogromnie zazdroszczę opanowania tej sztuki. Ja wrzeciono kupiłam rok temu... i nadal leży w opakowaniu w szafie.
    jakoś jeszcze mi jaj brakuje to tego, by się za to zabrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie masz się czego bać, do tego jaj nie trzeba :) zabawa jest przednia, tylko Ty uważaj, bo Wojtusiowi się może spodobać i Ci ukradnie zabawkę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty