Promyczek słońca w ten szary dzień.


To miał być  całkiem inny post. Miałam ubrać nowy uszytek, zrobić się na bóstwo, walnąć pozę „na Dziunię”, zebrać ochy i achy, ale nie-e, musicie się obejść beż Dziuni dzisiaj.
Pogoda za oknem jaka jest, każdy widzi. Szaro, biało, mgliście, a dzien jakiś taki krótki.  Mamy początek grudnia i chyba nie muszę przypominać, że zbliżają się mikołajki. Z racji tegoż dnia wypadałoby coś dać i dostać pod poduszkę, do buta czy skarpety zawieszonej na kominku. Mój prezent, nie dość, że pojawił się z wyprzedzeniem, to jeszcze wylądował na podłodze i właśnie ucina sobie małą drzemkę. Ale o tym za chwile.

Dopadła mnie ostatnio chandra jakaś i czegoś wyraźnie mi brakowało. Bo jak się od kilku dni przędło szarego Finnisha, który owszem jest mięciutki, przypomina faktycznie BFl, to jednak ma się szarości  dość. Zdjęcia też takie se, bo szaro wszędzie.
 
 
 
 
 

Miło było, nie napiszę, że nie. Z 200 gram mam 430 metrów podwójnej nitki, całkiem spora chusta by wyszła, no chyba że wykorzystam go do sweterka w połączeniu z inną włóczką, bo taki pomysł jest, ale zdecydowanie nie teraz, bo szarości mam po kokardy.

Teraz będzie o prezencie. Zachciało mi  się czegoś znacznie bardziej puszystego i  w innych barwach. Biel, beż, słoneczko, niebieskie oczy i różowy nosek, poruszający się z prędkości Baumgartner’a. Pan W. natomiast raczył i tę zachciankę spełnić.

Szanowne Grono Czytelników, Wasza Etatowa Wiedźma ma zaszczyt Wam przedstawić nie byle kogo, bo Lwicę, Króliczycę Bezimienną. Ta daaaaam (kurtyna w górę, fanfary,  trąbki, standing ovation i takie tam, wiecie):
 
 

Jest mniejsza niż tyci, powoli się do siebie przyzwyczajamy, bo w klatce bryka już od kilku godzin. Spodziewajcie się zatem dominacji Lwicy na blogu- Intensywnie Kreatywni (bo odkąd Andrzej szyje, to nie można go pomijać) mają Małego, Marlena ma Kado, Aldona przędzie sierść swojego Psa, Squirk ma Myszy, to ja postanowiłam przygarnąć Paczacza z długimi uszami.

Lecę się zaprzyjaźniać z moją Perełką, a raczej przyzwyczajać Pana W. do niej. Trzymajcie kciuki i miłego wieczoru ;).

Komentarze

  1. O raju, naprawdę musi być maleńka patrząc po rozmiarze ziarenek w miseczce :D nasz Imć Król Euzebiusz Kłapouchy większy od kota :D Śliczna jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lwica dziękuje za komplementy, właśnie postanowiła zasnąć, kolejny raz tego wieczora :D Świetnie imię ma Twój królik, a że duży, pewnie dlatego że masz miniaturkę, ja mam karłowatego królika rasy lew- serio, ma grzywę :) Mieści się na dłoni, uszy ma długości 4 cm i jest mega puszysta :D

      Usuń
    2. Rasy Lew? :D bosko, ciekawa jestem strasznie jak duża urośnie :) nasz Król faktycznie jest miniaturką, chociaż nie wygląda ;) za to okazuje swoje ukontentowanie biegając w kółeczko wokół nóg najbliższego człowieka, oblizując ręce oraz po cichu chrumkając/posapując :) króle są fajne ;)

      Usuń
    3. Klusełka (tak została nazwana przez Pana W.) obecnie waży 250 gram, czyli na nasze 2,5 motka włóczki, ponoć ma ważyć lekko ponad 500g, bo to karłowaty król. Już mnie liże po rękach i wlazi sama na kolana, czyli jest lepiej niż dobrze ;) króliki są najfajniejsze :))

      Usuń
  2. Ha, czułam, że nie wytrzymasz i pochwalisz się jeszcze dziś, też bym nie wytrzymała :-))
    Prześliczna Paczuszka, mała jak moja Większa :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Twoja Większa raczej tyci jest :D Paczuszka zyskała imię robocze Klusełek, właśnie się objada kolorowymi chrupersami :))

      Usuń
    2. Trener będzie dumny a Większa ucieszy się, że nie jest już Klusełkiem, mam wrażenie że ją to Raziło i bieżyła jakoś tak niechętnie ;-))
      Prześliczną masz Królik :-))

      Usuń
    3. Przecież Klusełek to takie słodkie jest i puszyste imię, nie nazwę jej roboczo pasztet, jak to by preferował Pan W. :D

      Usuń
    4. Tak też Trener sądził kiedy tak Większą nazwał, niemniej okazała, że Zranił Ją Dogłębnie ;-( Sąsiadka swoją króliczkę nazywała Pasztecik, btw. Hm, dawno jej nie widziałam swoją drogą.

      Żartuję, wyprowadziły się ;-)))

      Usuń
    5. Niunia Pasztet to alter-ego poprzedniczki Klusełkowej. Coś w tym jest, ludziom się prędzej pasztet z królikiem skojarzy niż z wątróbką :))

      Usuń
    6. Może statystycznie częściej trafia się im włos w pasztecie, a włos=puszyste=królik i jakoś tak to idzie...
      Mnie się pasztet kojarzy z taką jedną celebrytką modną ostatnio, akwaria też mi się z nią kojarzą, sporo mam skojarzeń swoją drogą.
      ;-)

      Usuń
    7. Glonojady są generalnie dziwne :) A Karolina założyła bloga i ponoć przez Ciebie :)) będzie gdzie spamować i trollować :D

      Usuń
    8. Byłam, widziałam, bardzo się cieszę, Ona też tworzy, będzie co podziwiać :-))
      PS, Skąd wiedziałas, że glonojad? No pacz.
      ;-)))

      Usuń
  3. ojojojoj.... jaki słodziaczek!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Yhy, nawet bardzo, opłacało się jechać 50 km, bo bardzo dużo frajdy już mi sprawiła, a to dopiero początek :)

      Usuń
  5. Piękny króliczek! Niestety nie mogłabym takiego sobie sprawić bo kota mam-Binkę:) I sznaucera Gabi:) Pozdrawiam:)ps wełenka świetna mimo szarości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak fajnie, że ktoś zauważył zdjęcia wełny, którą uprzędłam :D chciałam mieć kota, ale na to Pana W. bym nie namówiła za żadne skarby świata. Z Klusełkiem się na razie tolerują :))

      Usuń
    2. O, włóczka tam była gdzieś, aż spojrzę.
      ;-))

      Usuń
    3. Eeetam, wiedzialam, że powinnam ją byla zostawić na osobnego posta, że nikt przy Kuleczce nie zauważy nawet :))

      Usuń
    4. No i pacz, pacz, jak wykrakałaś! ;-)

      Usuń
  6. To ja się najpierw uprzejmie przywitam, bo pierwszy raz się tutaj ujawniam :)
    Finnish wygląda smakowicie, chyba dołożę do następnego zamówienia. No a Maleństwo sama słodycz :)I tak przy okazji mi się skojarzyło: http://www.youtube.com/watch?v=excgl-LnZJk Może i Twoja Lwica się nada, w każdym razie możesz ją powoli przyzwyczajać do huśtania na kolanach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich skromnych progach :) wiesz, że juz Klusełka oglądałam pod tym względem? Ma całkiem niezłą okrywę i podszerstek, ciekawe co by z tego wyszło, ale jest tak mała, że dla takiej ilości się nie opłaca wyjmować kołowrotka z kąta. Poza tym nie dałabym rady rwać jej z grzbietu, na sam widok mnie zabolało :) Lecę do Ciebie popatrzeć :))

      Usuń
    2. Ha! kto wie, może jak ją dobrze odkarmisz...? ;) ale to rwanie z grzbietu też mnie jakoś nie przekonuje, nawet jak te z filmików na całkiem szczęśliwe wyglądają, żeby nie powiedzieć rozanielone :) Dzięki za odwiedziny!

      Usuń
    3. Jutro ją zważę i zobaczymy ile tego szczęścia przywiozłam. Ale to fakt- apetyt ma, co mnie cieszy, nie jest zestresowana :) A te angorki? Ja raz poprzednią królisię za mocno wyskubałam podczas wyczesywania i ją to bolało bardzo, więc nie wierzę, żeby tym angorkom było to skubanie obojętne. Chyba że to już martwy włos, ledwo się trzymający to ok. Poza tym wyczesana sierść angory byłaby chyba lepsza do przędzenia, ale głowy sobie urwać nie dam :) I obiecuję odwiedzać Ciebie częściej :)

      Usuń
    4. dziwne jest to, ze one w ogóle nie reagują, najwyżej uszy postawią, a dziewczyny ich nawet nie przytrzymują więc zakładam, że to odpowiednia kombinacja właściwego momentu i wyczucia, ale tak czy owak... ;) Odwiedzaj koniecznie, przyda mi się motywacja, żeby pokulać bloga do przodu. Ja tu się już na całego rozgościłam ;) i cały czas zachodzę w głowę, co ja mam zrobić, żeby odpowiadać tak jak Ty, indywidualnie pod komentarzami - bo ja mogę tylko zwinąć, albo usunąć :/

      Usuń
    5. w bloggerze w zakładce Ustawienia masz opcję Posty i komentarze- tam mam zaznaczoną Lokalizację komentarzy "osadzony w wątku" i chyba o to chodzi :) I rozsiadaj się wygodnie, w planach mam hulanki i swawole na calego, baw się dobrze :))

      Usuń
    6. Złota jesteś - jużem naprawiła! jak hulanki i swawole bez wychodzenia z chaty to ja się piszę ;) Dzięki za ciepłe przyjęcie :)

      Usuń
    7. Nie ma za co :) I wpadaj jak najczęściej :)

      Usuń
  7. O matko i córko! A ja właśnie przekonuję swego Pana, że bardzo by się nam, a zwłaszcza Piernikowi, przydał taki nieduży angorski króliczek. Mogłabym prząść prosto z tyłka. Juz się nawet rozglądałam. Ale on twierdzi, że nie wyobraża sobie dorocznych wyjazdów na Węgry jeszcze z królikiem.
    Ładniutki ten Twój finnish, ale po 200 g monokoloru to już rzeczywiście czas był na finisz, coś tym wiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma rzeczy niemożliwych- klatka przewozowa i jedziecie, zawsze możecie zmienić trochę trasę i mi podrzucić zwierzaka, ja się zaopiekuję :))) Finnisha mi się przędło prawie tak dobrze, jak bfl z jedwabiem. Teraz mnie czeka przeprawa przez alpakę i to będzie chyba koniec na ten rok, trzeba to zacząć przerabiać na dzianinę :))

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. No raczej :) właśnie wsadziłam ją do klatki, obwąchała i siedziała na kolanach cicho jak trusia :D

      Usuń
  9. Ajjjjj, tak myślałam, że będzie króliczek :) Profil ma filmowy ! Piękna jest :) Niech się zdrowo chowa, nie gryzie kabli i da dużo radości. ... Pan W. pokocha bez pamięci. Tak już jest :) A potem, będzie głosił wszem i wobec i po oklicy, że ma cudo w domu :)
    ...ale papierosów, to chyba ona palić nie będzie :)))
    A szaraczek udziergany wygląda na mięciuteńki. Ładny ten szary .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klusełka dziękuje za komplementy, filmik jeden już ma nagrany, czas na przyłapanie jej na myciu się :)) Palić nie będzie, gówniarz jeden, bo tu nikt nie pali :)) A Pan W. już jedno cudo w domu ma, wystarczy, że przymknie oko na pewnie sprawy i będę zadowolooona :) Szaraczek jest mięciuteńki i podgryzający :))

      Usuń
  10. Kicaj pześliczny i kolorki ma cudne zupełnie jak moje terrorystki dwie. Oby ci się zdrowo chowała i skutecznie rozweselała. Króliki są cudne. Wiem z doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to tak jak ja- miałam króliczycę przez 6 lat, bo pani dr nie wiedziała jak ją wyleczyć. Na imię miała Fisiowa, bo była lekko postrzelona. Zatęskniła za pyszczkiem i mam :)) A z dwoma to dopiero jest zabawa :))

      Usuń
    2. Moje doświadczenie polegało na tym że dziadek całe lata hodował kicaje dłuższe lub krótsze - zabawy z nimi było mnóstwo. Miałam okazje podglądać mikro króliczki które dopiero co się urodziły i mamusia im posłanie ze swojego futerka robiła a potem maluchy skrobiące ludzi po piętach - bezcenne. Czyli teraz Fisiowa bis? Królik mojej koleżanki ją terroryzował - ganiał po całym pokoju z zamiarem skonsumowania - brrr a to była miniaturka. Widać pachniała marchewką.

      Usuń
    3. Dzięki za komentarz - ty zamiast wierzyć w czary trzymaj kciuki bo założyć bloga to jedno a pisać to drugie. Ale postaram się :-)) Ty i Squirk wystarczająco mnie inspirujecie. Czarownico Naczelna blogowa.

      Usuń
    4. Ja mam nadzieję, że pokażesz trochę swojego rękodzieła też :) i nie odpuszczę, nawet na to nie licz ;)

      Usuń
    5. Wierzę ci na słowo ;-)

      Usuń
  11. To i ja się melduję, że w końcu tu jestem i będę bywać:)
    Puchate maleństwo słodziutkie a i ja zmieszałabym szarości z innym kolorem - choć samo szare jest bardzo praktaczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puchate sprawdza, czy kocyk i moje skarpetki są jadalne, a czi się jak pie do jeża ;) I masz rację- szarość połączyłabym z bielą, tak mnie naszło ;)

      Usuń
  12. To ja dzisiaj pominę wełenkę i zacznę od: O mamusiu, jakie to małe jest słodkie. I może się wyłamujesz ze stereotypu, że "jak robię na drutach, to muszę mieć stworzenie miauczące w domu", ale Lwica jest świetna.
    Wyrośnie nam nowa gwiazda blogosfery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, jak skubana pozuje? Zamiera przed aparatem, a ja zmieniam się w szalonego paparazzi ;) właśnie zostałam potraktwana mięciutkim języczkiem ;)

      Usuń
  13. Heh! Królica fajna... ale mnie od razu przychodzi na myśl dziecięctwo i malutka hodowla moich rodziców... i moja ukochana Pusia (która była facetem), którą przerobili na pasztet, czy coś w ten deseń. Ależ płakałam. Też jakoż szaro... Ale co do innych szarości... Piękne te motki. Oj piękne. I mniej se po kokardę, mnie i tak się będą podobały.
    ps: Bosz to ja taka stereotypowa? Eh!
    ps 2: Dobry pomysł ze zmianą nazwy bloga, bo jak widać wszyscy mieszkańcy rogu są kreatywni i to bardzo intensywnie ;) Mały też, a co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szary to bardzo fajny kolor, ja dobrze się w nim czuję, ale za dużo tego było ostatnio- komin, czapa, pogoda, przędzenie, więc się wzięłam za turkusową kamizelkę dla Teściowej ;)) A Małemu jakby Brygada RR dała włóczkę w łapki, to by im dopiero wystrój strzelił na antresoli fiu fiu ;)

      Usuń
    2. A no jest. Ostatnio grzebiąc w zdobycznych włóczkach tyle znalazłam szarości, że mi się marzą sukienki i płaszcze. Zobaczymy co z tego będzie. Ale zmęczenie kolorem przy dzierganiu jak najbardziej rozumiem. Lubię sobie skakać na kontrasty, jakoś weselej i oczy odpoczywają.
      Z Brygadą RR strzał w dziesiątkę :)

      Usuń
  14. ..welne slac prosze do paryzewa !!!! :))))
    ..ale dlaczego ten maly Pomponik je z popielniczki?????????????? fuuuujjj ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Je z popielniczki, bo tylko tego nie wywraca, przecież połowa Klusełki musi się w miseczce zmieścić, inaczej się nie naje. I wygodniej się nad taką skacze ;D a wełenka zostaje, już mam na nią plan ;)

      Usuń
    2. ..hmmm...a nie moglabys kurna chata...uprzasc takiej...na ktora nie mialabys planu...i wyslac priorytetem do Paryzewa :)))))))))

      Usuń
  15. Znalazłam coś uroczego choć moim zdaniem przesadą jest ubieranie królika w cokolwiek http://u.42.pl/2JoE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniało mi się, jak ubrałam poprzedniej króliczycy szelki i zaczęła w nich chodzić na tylnych łapach, bo się tak bała doczepionego dzwoneczka :) Teraz Klusełka ma tyle futra, że nie muszę jej dogrzewac :) Ale pomysł całkiem fajny :D

      Usuń
  16. http://www.helma365.eu/produkt-rabbits-54 specjalnie z myślą o tobie - jak by co jest w empicu, popiszczałam oglądając i generalnie od razu pomyślałam o tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uiiii jakie cuuuda :D chcę taki, mam nadzieję. że Pan W. o tym czyta :)))

      Usuń
  17. szarego nigdy dość ;)
    Ty, a ona to żarcie, czy to to tam jest, ma w popielniczce???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna no... ale dziecię nie pali, się nie martw, tylko popielniczka stoi w klatce i nie jest przewracana pod ciężarem łapek Jej Wysokości :)
      Szary dobry kolor, to ja marudzę, wiem :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty