Gospodarna Dorotka*.


Właśnie pan w filmie się mnie spytał, co ostatnio zrobiłam. Odpowiedziałam uczciwie- fartuszek.
Spojrzałam ostatnio na miejsce, gdzie wisiał mój poprzedni „roboczo-kuchenny ciuch”  i zaklęłam ostro w eter. Było gorzej niż źle, prawie to nic nie zakrywało, a z czego był wykonany, to aż wstyd się przyznać- w zasadzie to nie wiem, flizelinę mi przypominało, taka okryjbieda na przeczekanie, która się zadomowiła na kilka lat. Ok, ok, ja wiem, że to było wcześniej mieszkanie sta…, ekhmm kawalera, ale żebym ja nie miała własnoręcznie wykonanego fartuszka? Wstyd i hańba! Ostatnio Pan W. wymarudził prace ręczne przy jego jeansach, co uroczyście obiecuję Kochanie dokończyć jutro, nadarzyła się okazja na uszycie fartuszka od dechy do dechy- płótno odpowiednie w domu miałam, czekało na swoją kolej od maja br. I w zasadzie w jeden wieczór powstał Mundurek Nieperfekcyjnej Pani Domu .

 
Zadowolona jestem niemożebnie, fartuszek jest już używany i się sprawdza. Dowody zdjęciowe poniżej.
Poza „na Dziunię” w wersji light, nie mam siły się wypinać, zima jest, zimą Misie są ospałe.
Poza na „O której to się wraca do domu?”
Poza na „  Przykro mi, inne argumenty nie trafiają”.
Kawę też się da w fartuszku pić…
….i jaka ona pyyyszna!
Pierwsza kokarda w życiu Pana W., jest ok.
Lewa strona, jak do tej pory moja najlepsza lewa strona.
Czerwone guziczki, po drugiej stronie zatrzaski, żebym nie musiała wiązać wokół szyi, bo nie lubię.
I jak się domyślacie, nie obejdzie się ten blog bez Nowej Gwiazdy. Klusełka rośnie umiarkowanie- całe 260 gram puchu, wąsów i paczających oczu. Stała się oficjalnie kumplem od piwa Pana W., mało co nie zlizała Mu linii papilarnych. Delikatnie zaczyna wychodzić poza granice swojego kocyka, interesuje ją świat pod stołem czy komodą. W ramach tzw. „poznawania świata” dostała do powąchania motek wełny z akrylem.

 
Jak widzicie powąchała, polizała i nic. Bardziej jej smakują moje skórzane kapcie, do kabelków podeszła raz i tyle.
"Sianka nie masz?"
 
Wracam do kamizelki Teściowej, którą wreszcie zaczęłam, ale idzie mi opornie. W planach mam jeszcze rękawiczki dla siebie i sweterek dla rodzicielki, trzeba jechać po krasnale, bo się nie wyrobię inaczej.
Trzymajcie się ciepło, pijcie dużo herbaty z imbirem/malinami/prądem jak kto woli, można na zmianę. I przytulajcie się dużo, bo ciepło i przyjemnie :)
*Nazwę bezczelnie podkradłam Squirkowej, mam nadzieję, że mnie do kryminału nie wsadzi ani nie pokroi. Zgub najlepiej tasak jeszcze raz ok? O ryżu nic nie piszę, milczę na temat ryżu dzisiaj :))))

Komentarze

  1. Piszcze na widok kruszynki - przesłodka i przepuszysta. Ja mam w domu w zasadzie 3 fartuszki - jeden to typ sztuczny którego usiłuję nie nosić. Drugi to typ macho - fototapeta wyrzeźbionego kaloryferka w opiętych bokserkach - ot taki żarcik urodzinowy dla męża i trzeci który nosimy oboje na zmianę granatowy z mocnej "jeansowej" bawełny - nie do zdarcia. Też zapinany na szyi na zatrzask. Fartuszek to rzecz niezbędna w kuchni tylko jeszcze trzeba pamiętać żeby go ubrać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale Ci się nie dziwię, bo ja piszczę na jej widok średnio co pięć minut :) Fartuszek na razie jest unisex, bo Pan W. nosił go dzisiaj podczas rytuału robienia niedzielnej jajecznicy dla swojej Pańci, ale w planach mam wykonanie fartuszka dla niego, z czarnego bądź granatowego płótna, zależy co sobie Pańcio zażyczy :))

      Usuń
  2. Piękny fartuszek! Zdjęcia z wałkiem brak do kompletu. A króliczek dostał moteczek kolorystycznie dobrany :) Pozdrawiam znad ciepłej herbatki bez prądu,bo po wczorajszym pijaństwie chwilowy uraz mam do alkoholu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wałka u mnie nie uraczysz, bo nie piękę z braku wałka i pieca przede wszystkim. Piec mam w planach :) Króliczek dostał też merynosa do obwąchania, ale dziewiarki z niej nie będzie- może to i dobrze, nie będzie mi podbierać :))

      Usuń
  3. Fajny taki paczłorkowy. A wałek jest niezbędny. Oręż należy posiadać ! To tylko się tak mówi, że do pieczenia :)...Aj, zatęskniłam za posiadaniem takiego słodziaka, ale przy mojej France to raczej niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zaraz wyjdzie, że propaguję przemoc w rodzinie,a ja przecież Pana W. nawet kwiatkiem nie :)) Wałka to ja nie mam gdzie trzymać, więc kupować nie będę :) Słodziak słodziakiem, ale wymaga uwagi, bo zaczyna już psocić- jeden kabelek potrzebował opatrunku z izolacji ;) A płotno ma idealnie kuchenny wzór, starczy mi jeszcze na obrusik ;)

      Usuń
  4. Dojdzie tu do scen drastycznych, tak jakoś przeczuwam.
    ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie chodzi Ci o moje niewspominanie, prawda? Bo przecież nie wspomniałam :)))

      Usuń
  5. Nie nooooo, skąd....Przepraszam na chwilę, muszę sobie coś zaznaczyć w takiej tabelce jednej, nie zwracaj na mnie uwagi, w ogóle Cię ta tabelka nie dotyczy, to takie tam, prywatne.
    ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko dobrze mi tam zaznacz ok? SięMysz tak wogóle, dopiero wstałam, ciężki dzień będzie :D

      Usuń
    2. No i pacz, jak wykrakałaś.
      Uduszę żeberka bo jakaś krwiożercza jestem dziś, coś udusić muszę.
      ;-))

      Usuń
  6. No, no, fartuszek z wysokim stanem! Z guziczkami! No, no! Króliki naprawdę takie są kontaktowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opieprz dostałam, że fartuszek bez kieszonki uszyłam. Od Pana W. oczywiście. Jemu uszyję odpowiedni i niech nie marudzi :) Króliki są bardzo kontaktowe- do mojego głosu się już przyzwyczaiła, a przed aparatem normalnie skubana pozuje ;) Poprzedniczka reagowała na swoje imię, biegała jak piesek przy nodze i kumała, że "nie wolno!" :)

      Usuń
  7. Rewelacyjny niezbędnik perfekcyjnej pani domu :-)
    Świetny jest po prostu :-)
    A królik słodki :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu :) nie mogłam dosłownie patrzeć na poprzedni fartuch, nie spełniał swojej roli ani tyci. Jeszcze obrusik i będzie cacy ;) Klusełka też dziękuje za komplementy, ma w planach być jeszcze bardziej słodką :)))

      Usuń
  8. Oj! Ta Dorotka faktycznie Gospodarna! Śliczny ten fartuszek... ale ja się i tak w niego nie owinę, bo nie lubię... Co zrobisz, nic nie zrobisz!

    Królisia fajna i jaki ryjek przesłodki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawa autorskie do "Gospodarnej Dorotki" należą się Squirkowi i należy oddać jej honor, ma Kobieta głowę do nazw ;) Też nie nosiłam fartuszków wcześniej, ale jako Oficjalna Pani Domu musiałam sobie odpowiednie narzędzia skompletować :) Bo ja gotuję jak facet- wszystko musi być ufaflunione :))) Klusełka ryjek to najchętniej pcha w ciemne kąty, a zwłaszcza pod moje udo- bo ciepło i można spać :D

      Usuń
    2. A no ma łeb na karku :) I honor niniejszym oddaje ;) Ja tez się upaćkam - przy chlebie to zawsze brzuch cały w mące... A mimo to jakoś fartuszka niet.

      Usuń
    3. Spiekłabym raczka ale żal zwierzątka ;-))

      Usuń
    4. Spiecz, spiecz, ja później chętnie skonsumuję! :)

      Usuń
    5. Tofko lubisz raki? Właściwie jak one smakują, bo ja nie miałam jeszcze okazji spróbować :D

      Usuń
    6. Dobrze smakują, dranie, a dranie bo sie człowiek trochę namacha zanim ze skorupki wyjmie Raka Właściwego - jeśli dopadniesz gdzieś świeżo ugotowane z koprem to od razu się rzucaj jak hiena, warto.
      Takie ogonki w zalewie też przykrości w pyszczku nie robią.
      Do pieczenia chleba zawsze zakładam fartuszek a i tak guzik to daje gdyż jakoś tak wychodzi, że jestem w mące tak czy siak, no ale fartuszek mam tylko całkiem zwyczajny.
      Dobrze, że własnie zjadłam śniadobiadołatkę bobym kwiczała teraz, tu raki, tam chleby, serc nie macie.
      ;-))

      Usuń
    7. No właśnie tylko słyszałam, że są dobre (jw). Dlatego chętnie bym przygarnęła w celach konsumpcyjnych.

      Usuń
    8. No i muszę iść coś zjeść. Senkju Wam normalnie, wiedźmy jedne, ja na dietę muszę iść- zero pieczywa znaczy się, a te sobie same jeszcze pieką, phi...

      Usuń
    9. Pieczenie jest proste jak umysł szyity, serio. Nawiasem mówiąc nie jem chleba, tylko piekę i uwielbiam zapach świeżo upieczonego, robię się wtedy głodna, ale nie na chleb ;-)
      Raki, inhumowane, ale świeże, widuję w Auchan.
      Ośmiorniczkę kupiłam nawiasem mówiąc i jeszcze nie mam pomysłu na to, jak ją potraktować poza tym, że ma być pyszka.
      ;-)

      Usuń
  9. uroczy fartuszek, fajne ma kolorki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Tylko kuchnię musze teraz przemalować, bo mi się trochę gryzie z pomarańczowymi ścianami ;)

      Usuń
  10. Fartuszek prześliczny. Króliczek przesłodki, ja mam aż dwa takie szczęścia. Moje już tyle nabroiły (począwszy od włóczki, kapci, kabli itd.)..... ale za żadne skarby świata nie oddam tych "brojowników". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Justyno :) Klusełka jest z nami dopiero tydzień, ledwo poznaje świat poza kocykiem i niechętnie, bo nóżki się ślizgają po panelach. Ale w setną sekundy zdążyła skubnąć kabel od słuchawek, ma dziewucha tempo :) Poprzednia uwielbiała tapetę i firanki, zobaczymy, co ta wycuduje :) najważniejsze, żeby się Chłop nie zdenerwował :))) Odpozdrawiam ciepło :))

      Usuń
    2. nom mój się zdenerwował i to nie raz... ale przez 2 lata przyzwyczaił się że niektóre rzeczy trzeba kupić dwa razy :D A dla komfortu królików postanowił nawet założyć wykładzinę dywanową zamiast paneli... to mi się mąż zresocjalizował na rzecz zwierząt :)

      Usuń
    3. Też mamy w planach wymianę paneli na wykładzinę, wtedy to dopiero będzie szaleć ta nasza Klusełka :)

      Usuń
  11. extra fartuszek ;) zdjęcie na którym wywijasz nożem wyglada super ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To łyżka drewniana- no gdzie z nożem na Bohatera :D Ale dziękuję i tak :)))

      Usuń
  12. Zeżarło mi taki ładny komentarz, pełen zachwytów nad fartuszkiem, zapięciem na zatrzask i Królisią. Wrrr...
    To tylko napiszę, że bardzomisię:) i że Squirkowa mi kazała popaczać u Ciebie bombkę-karczocha. Gdzież on?;)
    Piję trzecią kawę i nie zapowiada się, że to koniec na dziś...
    Miłego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bombardowanie jest zaplanowane na jutro, nie mogę tak wszystkiego o d razu c'nie? Kawa jest dzisiaj wskazana, ja idę sobie zrobić kolejną i wymiętolić Kłułika, a co! A Kłułik ostatnio włazła mi na klawiaturę (bo czemu ma nie wchodzić?) i włączyła coś z html'em- jak dorośnie wyślę ją na polibudę :D mimo lekko tępego wyrazu twarzy ;)

      Usuń
    2. Znaczy że co, Ty mi tego karczocha na FB wrzuciłaś a ja sądziłam, że tu? Jeśli tak to przepraszam, Sakurako, mam jakąś mątwę w głowie najwyraźniej. Jestem orzeszki czy co.
      ;-))

      Usuń
    3. No ładnie, to ja zadymę na dwóch blogach i FB robię o prywatnego karczocha?;)))) Idę pokwilić z uciechy w kąciku:)

      Bardzo masz yntelygentnom Królicę, Dodgersie. Moje znajome Geek Girls Carrots http://geekgirlscarrots.pl/ miałyby z niech pociechę;)

      Usuń
    4. No karczoch był nie mój, ja robiłam na wzór tamtego. Ale jutro będzie, obiecuję :D Kurde dziwnie się pisze z królikiem liżącym ręce... nie może się zdecydować, którą rękę woli lizać. Aaaa i dostała nowe imię: Bob Marley :D superanckie te marchewy :D

      Usuń
  13. fajny! chociaż ja to muszę mieć fartuch zakrywający tyłkobiodra. Bo w tyłkobiodra najczęściej wycieram mokre,brudne łapy ;-) I lepiej jednak, żeby to był fartuszek niż portki od garnituru ;-)

    (choć, jest post. w końcu!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ("choć" jest zamierzonym zgrywem ;-))

      Usuń
    2. Skumałam, tej :D ja na szczęście używam ścierek, mój tato też musi mieć zakryte tyłkobiodra. Widziałam chustę, zajebiaszcza wyszła :)

      Usuń
  14. No, zadałaś szyku z tym fartuszkiem :)
    Jak widzę "o której tosię" to jakbym w lustro patrzyła... ale to nie przez wrodzoną jędzowatość, jeno że ja o 21 to już z głodu padam, a samej mi jeść markotno :/
    Z Klusełka to prawdziwy celebryta rośnie, dołączam do ochów-achów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, fartuszek powstał z konieczności i jest często używany- nawet o nim nie zapominam, jak o poprzedniku :))) A Klusełka faktycznie, przed aparatem czuje się jak ryba w wodzie :)

      Usuń
  15. Fartuszek piekny. Dlaczego ja nie nauczylam sie fartuszkow nosic? Moze tez bym, sobie wtedy uszyla....
    Wiem... - czas, ktory potrzebowalabym na szycie przeznaczam na krecenie wloczek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ukradłam czas na szycie, który był przeznaczony na zszycie ale kieszeni w spodniach Pana W. :) kręć wrzecionem, kręć, nieźle Ci wychodzi :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty