Podaję dalej!
Jak zapowiadałam w
poprzednim poście, dzisiaj się będziemy bawić.
Jakiś czas temu zgłosiłam się do „Podaj
dalej”, dostałam paczkę z rzeczami zrobionymi przez Ewę Najfajniejszą Jaką
Znam, więc teraz czas na mnie.
Pierwsze dwie osoby, które wpiszą komentarz pod
tym postem, dostaną zrobioną przeze mnie rzecz. Rzecz ta jest niespodzianką,
ale oczywiście możemy się dogadać odnośnie koloru ;) Jest jeden warunek
udziału- jak już paczki ode mnie dotrą, chętni powinni zabawę pociągnąć dalej i
stworzyć coś dla kolejnych dwóch osób. Nie musicie pisać bloga- chętnie
zamieszczę post w tej sprawie u siebie.
Tyle z ogłoszeń
parafialnych, czas na chwalipięctwo. Ja wiem, próżność może przeze mnie
przemawia, ale dostałam niezłe cukierasy i muszę, no muszę Wam je pokazać. Ewa
się nieźle postarała, jak to stwierdziła Martuuha, dostałyśmy posag ;)
W ramach „podaj dalej’a”
dostałam szydełkową serwetę. Ja nigdy w życiu żadnej nie popełniłam i jestem
pod ogromnym wrażeniem wykonania. Jest śliczna, moja i akurat do koszyka
wielkanocnego- Ewuniu, mam o jeden problem z głowy, dzięki ;)
Teraz prezenty już w
ramach rozpieszczania koleżanki.
Kolejna serweta, dużo
większa, akurat na stolik do kawy, który gdzieś tam mam w planach. Zdecydowanie
masywniejsza, ale nadal „moja”. I wreszcie mogę zobaczyć z bliska te „ananasy”-
człowiek się uczy całe życie.
Lniana zazdroska,
ozdobiona haftem Richelieu, każdy detal mi się podoba, ale. No właśnie- czy to
herezja, jeśli zrobię z niej bieżnik? Bo idealnie pasuje na stół w pokoju, a ta
asymetryczność dodaje jej/jemu uroku. I ta czerwień, krwista, energetyczna, bardzomisię.
Jeszcze jeden drobiazg,
aktualnie intensywnie eksploatowany- kubraczek na kubek, w kolorze pudrowego
różu, z niezłym guziorem. Zdaje egzamin- herbata jest dłużej ciepła, a jak się
super pije z takiego kubka, to już musicie się sami przekonać. Ja postanowiłam
otworzyć manufakturę takich kubraczków. Zwłaszcza, gdy zobaczyłam te ;)
Jeszcze raz Ewuniu: okropnie, obrzydliwie mocno Ci dziękuję, jakoś się odwdzięczę, niech no tylko znajdę czas- znowu paczkonosz Cię obudzi z rana, zobaczysz ;****
Nie myślcie sobie, że
zostawię Was bez mojego Osobistego Puchu. Tak to jest, gdy się odłoży świeżo
wyprasowane prezenty i na chwilę spuści z oczu. Następuje galop, kic i
wąchanie, o prosz.
Na temat kamizelki dziś milczę, nie
prowokujcie mnie.
Tyle na dziś, czekam na
chętnych i będziemy się dogadywać ;)
No to siup :-) możemy się zabawić w podaj dalej :-)
OdpowiedzUsuńzaklepane ;) jakieś życzenia odnośnie koloru?
UsuńByle to nie były zimne niebieskie turkusy i róże. Masz do wyboru zielony brązowy rudy czerwony ( nawet granatowy) oliwkowy fioletowy. Beżowy też już się mi znudził. Tak więc szerokie spektrum jesiennego lasu :-)
UsuńTez kocham hafty Richelieu:)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć pewną rękę- żeby wyszyć a potem wyciąć bez siania zniszczenia, ja bym chyba nie potrafiła ;)
UsuńPiszesz się na zabawę?
jesli nie ma pilnego i ściśle okreslonego terminu, to sie piszę:)
UsuńJa sama nie próbowałam, tylko krzyżyki i haft przewlekany, tez bym sie bała...
Ależ oczywiście, że nie ma ;) to się będziemy kontaktować, kolorystykę znam ;))
UsuńNo to suuuper:)))) Bardzo się cieszę:)
UsuńA moja kolorystyka ostatnio się rozwija, wiesz? :))) Ale fioletów nie zdradzę za nic:)
No proszę. To takie zabawy w ogóle istnieją? Niby internetowe stworzenie ze mnie, a jednak zielona jestem jak wiosenny, młody groszek ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, tak jak pisałam- człowiek się uczy całe życie ;)
UsuńDajcie spokój moja mama i ciocia swego czasu się bawiły w te hafty - cudo. Fakt wymaga cierpliwości no i większej staranności bo jeden błąd zrobiony podczas wycinania i klops. Ja nawet gdzieś miałam wzory do naprasowywania do tych haftów.......
OdpowiedzUsuńJa bym nerwowo chyba nie dała rady- tak jak piszesz, jedno drgnięcie ręki i cała praca na marne, bo podejrzewam, że znaki po pruciu by pozostały. Ja już wolę dziergać i prząść ;)
UsuńZa późno tu przybyłam :)
OdpowiedzUsuńMusisz teraz czatować, kiedy się pojawi u dziewczyn ;) a bawić się będziemy jeszcze nie raz ;)
UsuńBuu, zagapiłę się ;-(
OdpowiedzUsuńProszę nie buczeć, nie ładnie tak, porządne dziewczęta nie buczą ;)
Usuń:) Ależ mi nasłodziaś :)*
OdpowiedzUsuńMam dwie sprawy, a właściwie trzy. Pierwsza : W kubraczkach na kubki JUŻ WIEM jak robić pętelki na guziki. Nie mogłam poprawić w Twoich, bo jak zrobiłam sobie, to wiem, że trzeba inaczej, bo guzik prawie włazi do środka. Pętelkę trza robić z czubeczka roboty, z jednego miejsca - i dłuższą. Wtedy będzie ok .
Sprawa druga - większą serwetkę po praniu będziesz musiała porządnie zblokować, bo się delikatnie faluje. Ja ją tylko wyprasowałam, bo strasznie mnie cisnęło, by już wysłać :)
Sprawa trzecia : zauważyłam na zdjęciu "frędzle" czerwone nie wycięte :) Teraz to se obtnij sama :))) A richelieu jest prosty, jak nie wiem co. Trzeba tylko bardzo chcieć :) Dla mnie najgorsze jest wrysowywanie wzoru na tkaninę. A najbardziej właśnie lubię wycinanie. Efekt jest od razu :) A może skorzystasz z mojej propozycji z maila a propos haftu. Mówisz, masz :)))
Dobra, bo już się napisałam :) Buziaki :)***. Klusełce też :) W nosek !
Kochana, ja nie mam czasu na haftowanie, dzięki za chęci, ale na moich chęciach się skończy. Rób sobie ten bieżnik, bo świetnie wygląda na ciemnej ławie, aż nie chciało mi się go zdejmować po zdjęciach ;) I nie myśl sobie, że ja widzę te "mankamenty"- ja lubię sęki w drzewie, zmarszczki na twarzy i oznaki rąk ludzkich- nie jesteśmy maszynami, jakieś farfocle mogą się zdarzyć. Moja bieżnikozozdroska jest cudna i już ;))) Resztę zanotowałam, jest cacy kororowo ;*
UsuńAha, zapomniałam dodać, że masz co się wdzięczyć. To Ty pierwsza rzuciłaś kamień(znaczy drogocenny, diament:) poranną, niespodziewaną porą, pewnego wigilijnego poranka. I nie było to takie proste :)*
OdpowiedzUsuńJa jestem pod wrażeniem Poczty Polskiej- paczkę wysłałam w piątek, przed świętami, w poniedziałek rano była już u Ciebie, normalnie przemówili ludzkim głosem ;) Ruszyłas wełenkę? Bom ciekawa, czy gryzie Cię, czy niet ;)
UsuńOjjjj, w moim wpisie wyżej miało być "NIE MASZ ZA CO..." ale pewnie wiesz, że to właśnie chciałam rzec. Wełenkę macam, dotykam, owijam nią szyjkę, i .... nie żre mię. Mam w planach z niej zrobić czapkę, bo widzę, że nie kłuje :) Na razie jeszcze nie mam czasu jej ruszyć. A jak miałam chwilę, to pokończyłam podarunki Tobie i Martuńce. Jeszczem taka zarobiona będę ze 2 tygodnie. A potem, to jak się wezmę za swoje ulubione zajęcia, to tylko dym będzie walił :) Dobrego dnia Ci :)
OdpowiedzUsuńJeśli Wens Cię nie żre, to bardzo mi się to podoba- znaczy że mogę podsyłać Ci mniej żrące wełenki, ta była testowa ;) Ja dzisiaj mam szczęśliwy dzień... właśnie wrzuciłam do wody to turkusowe niekończące się coś i będę upinać. Auuuuuuuuuuuu!!!
UsuńTurkusowe hip hip hurrrraaaaaaa !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńProponuję dżintonik na tę okazję ;)
UsuńEspresso z sheridanem :-)
UsuńI bajlejsik albo malibu:)
OdpowiedzUsuńSuper prezenty ;))
OdpowiedzUsuńZaczynasz powoli zbierać trofea. Zapraszam do mnie po order ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - po wyróżnienie:) Ciekawa jestem Twoich odpowiedzi:) I na moje pytania i na Karoliny:)
OdpowiedzUsuńhttp://violetowewloczki.blogspot.com/2013/02/wyroznienie.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmmm... trafiony zatopiony :-P
OdpowiedzUsuńNo, no, z takim posagiem... :) Piękne te dary, szydełkowa serwetka to chociaż kumam, o co w niej chodzi, ale richelieu... o.O baja po prostu! W życiu niczego nie wyhaftowałam, ale z otwartą paszczą oglądam i marzę, że kiedyś się naumiem. Kamizelka na kubek to jest coś! - lubię jak jest chłodno w chacie, ale nie znoszę zimnej herbaty, bez kubraczka trudno to ze sobą pogodzić...Zaraz cos tu wymodzę. Pozdrowienia znad zimnej :/ kawy :*
OdpowiedzUsuń