Miał być post noworoczny..
I chyba będzie, a co mi szkodzi.
Na samym początku ostrzegę Was- jeśli ktoś piśnie na temat Echo Flower, to
tętnicę przegryzę, a nastrój mam dzisiaj bojowy :) Ok, tak na poważnie, to
chuście nadal brakuje bordiury, ale miałam ostatnio trochę roboty papierkowej i
takiego jednego niechcieja na stanie, że mi się nie chciało i brakowało czasu. Znalazłam
chwilę, żeby zrobić małe podsumowanie. I przefarbować włosy pod charakter, co mi szkodzi.
Ten rok był nawet bardziej niż
pracowity. Ostatni rok studiów, badania, pisanie pracy magisterskiej i jej
obrona. Pod koniec czerwca, gdy zrobiło się luźniej na uczelni, postanowiłam
zacząć pisać bloga. No dobrze, może mnie trochę Dziewczyny musiały namawiać, za
co Wam jeszcze raz dziękuję, bo nie oddałabym czasu poświęconego na pisanie za
nic w świecie. Sporo się w tym czasie wydziergało, kilka rzeczy nie doczekało
sie publikacji, bo jeszcze nie było odpowiedniego miejsca i, jak to u mnie bywa,
kilka rzeczy nadal czeka na wykończenie.
Z moich obliczeń wynika, ze
powstało 18 udziergów, z czego 12 pokazałam na blogu. Najwięcej powstało chust
i co mnie cieszy- z włóczek smakowitych. Prym wiedzie Lace DROPSA, który jak
wiecie jest mieszanką alpaki, został mi ostatni motek tej włóczki. Czy to
oznacza, że czas na zakupy ?? :D
Zdaję sobie sprawę, że mogłam
osiągnąć lepszy wynik, ale Państwo pamiętają, że muszę mieć również czas na
przędzenie, prawda? Zaczęło się niewinnie w lipcu od wrzeciona. Początki były
nerwowe, nitka gruba i koślawa. Dopiero odkrycie Emila na strychu u Teściów (bo
Oni mają tam wszystko, a reszta jest w piwnicy :D) pozwoliło mi rozwinąć
skrzydła. Nie żebym narzekała na wrzeciono, bo jest generalnie cacy, ale w
przędzeniu na kołowrotku jest coś, co mnie uspokaja (nie mam na myśli tych
litrów wina wypitych podczas kręcenia, noł noł), rozluźnia, efekt uzyskuję
szybciej, a i mogę wygodnie siedzieć i oglądać filmy podczas pedałowania. Jak na
5 miesięcy przędzenia wynik mam całkiem niezły. Spod moich łapek wyszło 4200
metrów singla i 1684 metry podwójnej nitki, navajo nadal się boję, ale coraz
mniej i kto wie- może spróbuję już następnym razem?
Do skończenia na cito mam 4 rzeczy:
- chustę Echo Flower Shawl, wydzierga się pewnie na dniach,
- kamizelkę (ekhm, ekhm) dla Teściowej, której mam 5 cm i jakoś się sama nie chce zrobić,
- chustę z najmojszej wełny,
- sweterek z alpaki DROPSA- wstyd jak beret, włożyłam do torby, potem do szafy, przypomniałam sobie o nim wczoraj. Może się przytrafić każdemu, ale żebym ja zapomniała o alpace…
Z planów na 2013? To trochę długi
okres czasu i za wcześnie jeszcze, żebym miała już konkretne plany. Na pewno
chciałabym więcej szyć- w planach mam małą czarną, małą czerwoną, ze dwie
spódnice, koszulę, poszewki, obrus i firanki, jeśli znajdę odpowiednią tkaninę.
Poza tym wezmę się za czarną alpakę i ciągnie mnie do pofarbowania merynosa. Chciałabym też dorwać gdzieś wełnę z polskich owiec, żeby przede wszystkim
poszerzać horyzonty. Z udziergów w
planach mam Echo dla siebie, czarny sweterek, razemwiczki na prywatną wymiankę
i coś żakardowego na prezent, np. z łosiem :) Reszta się wyklaruje, pomysłów
mam całe mnóstwo, ale czasem zapał słomiany. Planuję ruszyć wreszcie zapasy
najmojszych wełen, bo szuflada pęka w szwach, jeśli coś kupię, to pod konkretny
projekt i kilka razy się zastanowię. W ramach postanowień noworocznych obiecałam sobie nie dziergać na zamówienie. Owszem- będę robić prezenty, ale
niespodziewane, bez terminu ważności, takie sprawiają mi o wiele więcej frajdy,
nie wiszą jak kat na dobrą duszą.
Matko z córką, prawie zapomniałam
o najważniejszym. Ten rok był rokiem pod znakiem przyjaźni. Przyjaźni z Wami, a
ostatnio też z moim osobistym Puchem, sasasasasaa. Z tego właśnie jestem
najbardziej dumna- poznałam masę ciekawych ludzi, z pasjami, z podobnymi
poglądami, poczuciem humoru i miłością do zwierząt. Trochę byłam zażenowana, że
przyjmujecie mnie z otwartymi ramionami i mogę się u Was czuć jak u siebie,
mimo że raczej delikatna nie jestem i robię zamieszanie. Mam nadzieję, że na moich „włościach” też czujecie się co
najmniej dobrze. Bądźcie czujni, bo mam
w planach jakieś cukierasy, poza tym wzięłam udział w Podaj Daleju, a co się z
tym wiążę, zobowiązałam się zrobić cos dla dwóch osób i podać dalej. Ale o tym
będzie więcej później- może się okazać, że czasu będzie jak na lekarstwo, bo
szykują się też poważne zmiany w życiu zawodowym, ale cicho sza, nie zapeszam.
Mam sporo oczekiwań wobec 2013
roku. Liczę, że będzie pełen odwagi i hartu ducha, przyjaźni, miłości i
oczywiście włóczki. Może nawet z mojej osobistej Klusełki J A jeśli już o niej wspomniałam, to...
Nie tylko koty lubią pudełka ;)
Wam też pożyczę wszystkiego puszystego,
nie będę taka jak kolega, chociaż pomysł kusi J Życzę Wam, żeby Wasze druty nie stygły, doba
się wydłużyła, futrzaki jak najdłużej cieszyły oko, ryż się odnalazł, książki
miały mnóstwo stron, pralka nie ciekła, utwory Pink Floyd wpadały w ucho, kredyty się same
spłaciły, bo po co tracić kasę na pierdoły i sukcesywnie coraz mniej marudzenia
:*
Tego o dzierganiu to połowy nie zrozumiałam, to tak jak kiedy mi Trener Osobisty opowiada jak mu minął dzień w pracy, o serwerach, macierzach i innych takich, kora mózgowa wygładza się natychmiast. Kwestię ryżu jeszcze kiedyś poruszę, nic pilnego, a gdybyś w okolicy spotkała smutnych panów z tanimi zegarkami niosących łomy i sporych rozmiarów worki to absolutnie się nie przejmuj, noł noł noł, to naturalne zjawisko o tej porze roku, kiziaj sobie króliczka i zrelaksuj się ;-))
OdpowiedzUsuńZegarki tanie mnie nie interere, mam swój ukochany i bardzo będzie mi źle, jak się kiedyś mu umrze. Kizianie bardzo uspokaja, zwłaszcza, jak się coś zgubi, możesz śmiało wypróbować :)))
UsuńZgadnij, kiedy zgubiłam listę zakupów, ręce mi opadają czasem, oszaleję tu kiedyś.
Usuń;-))
najlepszego w Nowym Roku! czytając zastanawiałam się i dojść nie mogę - czy my się poznałyśmy w tym czy w którym roku? ;-)
OdpowiedzUsuńNajbradziejszego i Tobie :* a poznałyśmy się w poprzednim roku jeszcze, jeszcze pamiętam te "osikane nogi owcy" u Doro :)))
Usuńale tak na żywo? to chyba w tym.. znaczy teraz to już w tamtym na pewno ;D ale że w 12, nie?
UsuńYhy :) czad był :) kiedy powtórka?
UsuńMelduje że pralka naprawiona właśnie z niej korzystam. Nic o Echo nie wspomnę bo chcę dożyć urodzin :-p trzymam za ciebie oba kciuki a za Klusełkę duże paluchy u nóg. Niech wam się zdrowo chowa i oby było jej jak najwięcej na blogu.
OdpowiedzUsuńMuszę uważać, żeby Klus tego bloga nie zdominowała, a mogłaby z tymi hecami, które odstawia :))) O Echo nie wspominaj, masz rację, ale aż tak źle nie jest, zaraz ją wezmę i wykończę gadzinę :)))
UsuńA ten kolor to faktycznie pod charakter :-) taki zadziorny.
OdpowiedzUsuńNo lepsze to niż "kasztanka Piłsudskiego" :D
UsuńPrzy okazji podeśle zdjęcie na którym mam jasny kasztan na głowie.....
UsuńTo czekam, śmiesznie będzie?
UsuńDziwnie. Tylko świadomość faktu że to szampon a nie farba uratowały mnie przed zawałem. Potem nawet przywykłam. W końcu zrobiłam się podobna do mamy.
UsuńJa ma dla nas tylko jeszcze jedno życzenie na nowy rok - niech się droga skurczy między Tobą a Rogiem Renifera, co byś mogła wpadać częściej niż raz na rok. Amen!
OdpowiedzUsuńTeraz będzie relacja na żywo - otwieram Twój wpis, Ślubny oczywiście udaje, że tylko rzuca okiem i słyszę: "oooo, mój pokrowiec!!!!" :)))))
A teraz będzie obscenicznie - ja słodka dupcia!!!
Ja też sobie tego życzę :) Trzeba Izę zmobilizować, niech coś organizuje :)) Ślubny Sokole Oko fiu fiuuu, trzeba mu w nagrodę coś do pokrowca dorobić :) Słodka dupcia dzisiaj jest Prosidłem, bo prosi o wszystko, zwłaszcza jeśli to wszystko jest siankiem albo hasaniem po pokoju :)))
UsuńNo, no wynik w sumie całkiem, całkiem. Ukryć się nie da. Szczególnie te uprzędy pięknie się prezentują. Życzenia świetne... odbijam więc jak najbardziej i trzymam kciuki za wszystkie plany.
OdpowiedzUsuńJa też myślałam,że będzie tego mniej, bo jednak sporo UFOków czeka na wykończenie, ale. No właśnie, gdybym była bardziej systematyczna, to bym miała FO'sów dużo więcej. Na szczęście nadrabiam przędzeniem :))
UsuńTobie też wszystkiego najbardziejszego :*
Piękny kolor masz teraz na włosach :-)
OdpowiedzUsuńHmmm... miało nie być o chuście, ale co tam... a ja swoją Echo Flower Shawl skończyłam przedwczoraj... :-)))
Dorobek masz imponujący. Życzę Ci, aby spełniły się Twoje plany i marzenia. Dużo radości i uśmiechu codziennie przez cały długi rok :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kolor na włosach jest wypadkową dwóch farb, bo mi się poprzedni miedziany blond nie podobał (wyglądałam blado, jakbym miała zemdleć). Dzięki za miłe słowa, Tobie Kasiu też wszystkiego włóczkowego i żeby ta doba była dłuższa, to będziemy mogły więcej dziergać ;) Odpozdrawiam ciepło :)))
UsuńNo, no, no, no, no (czytać "no", nie "noł"). Kolorek właściwy charakterkowi bardzo bardzo koresponduje, gratuluję! Udziergów też gratuluję! A uprzędów jeszcze bardziej! Rozumiem, że w ramach nieprzyjmowania zamówień na dzieła zobowiązałaś się wykonać dwa dzieła? No to tego z przekąsem gratuluję!
OdpowiedzUsuńO fiu fiuuu, dziękuję pięknie proszę Koleżanki :D I noł noł noł, dzieła zamówione jeszcze w 2012, postanowienie noworoczne się ich nie tyczy :)
Usuńpowróciwszy do macierzy, życzę Ci nieustającej weny i czasu. Zwłaszcza na razemwiczki, które są absolutnie piękne i stanowią mój obiekt pożądania. Za takie mogłabym Ci myć lodówkę przez najbliższe dwa lata ;))
OdpowiedzUsuńUcałuj Puchową Kulę ;)))
Macierze mi się z matematyką na studiach kojarzą, nie lubiłam tego szczerze, całki były the best :))) Razemwiczki mam w planach, bo mi tu taka jedna, która gubi rzeczy, wykwiczała kiedyś, że chce, to dostanie. Jak starczy czasu, to machnę dwie pary, zobaczymy :) Tobie też Najbardziejszego w Nowym Roku :))) Puchową Kulę wycałuję, jak ją tylko dorwę, obiecuję :)))
UsuńTe razemwiczki to musisz wyposażyć w GPS zdajesz sobie z tego sprawę? ;- P
UsuńPracujesz bez chwili wytchnienia...! Życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku ;)
OdpowiedzUsuńOj już nie przesadzajmy, leniuchować to ja potrafię :)) tylko robienie "nic" mnie strasznie męczy, wolę jakieś tam jednak zajęcie :) Dzięki za życzenia, Tobie też wszystkiego najlepszego w 2013 :))
UsuńNajlepszego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńPowiem wprost. W rudym Ci cudnie ! Ryży, to wg mnie najcudniejszy kolor włosowy. Odcień w ogóle nie ma znaczenia. Całe życie, jeszcze do niedawna miałam płonące włosy. Niektóre kuleżanki do dziś mówią do mnie Ruda (no, cóż charakter zostaje :)
Oj, pracowitaś. I zdolnaś :) Zobacz, że ukręciłaś około sześciu kilometrów niteczki. W niecałe pół roku. A Klusełka od tyłu takoż samo pienkna. Pomponkowy ogonek (omyk?) przesłodki :)))
Dzięki Ewuniu :) teraz małe sprostowanie: Klusełka już nie jest Klusełką... ona jest teraz Alpinistką.. otóż nauczyła się wchodzić na deskę do prasowania (rozłożoną) i nie- sama się nie nauczyła, Ktoś jej pomógł pod moją nieobecność..
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rudy, to ja co roku na zimę mam fazę na rudy, potem brązowieję na wiosnę, trochę rozjaśniam na lato i tak w kółko. Ale teraz znalazłam taki fajny odcień, że chyba zostanie ze mną na dłużej :)
A ruszyłaś już prezent ode mnie, bo się martwię, czy Cię nie zeżre ten Wens :D
Nie ruszyłam robotowo, bo od zawodowej roboty momentami zapominam, jak się nazywam :) Ale miziam, przytulam. I tak przytulone w moteczku nie podgryza. No, chyba, że się ze mnie zrobiła przaśna dzioucha :) Zresztą tak z serca darowane, że wszystkie podgryzacze zmiękły ze wzruszenia :)* Buziolki na dziś. Lecę do roboty. Wieczorkiem, jak nie padnę, to maila nasmaruję :)
OdpowiedzUsuń