Coś za coś i szydełkowy zwierz.
W
życiu nie ma nic za darmo, Moi drodzy. Moja radosna twórczość została doceniona
jakiś czas temu przez Violet i Karolinę, za co dziękuję bardzo, zaczerwieniłam
się, jak to ja z moją wrodzoną skromnością :) ale nie ma tak dobrze- przy okazji zostałam sprowokowana do odpowiedzi na kilka
pytań. Nie przedłużając zacznę od odpowiedzi na pytania Violet:
1.
Który okres w swoim życiu uważasz za lepszy- obecny, czy czasy młodości?
Już
pisałam, ze dzieciństwo miałam fantastyczne, bardzo dobrze je wspominam. A
teraz po okresie kilku burz wreszcie czuję się dobrze we własnej skórze i
jestem szczęśliwa tu i teraz. Sporo się dzieje, wiele się zmienia, zaczęłam
doceniać rzeczy, na które jeszcze niedawno nie zwracałam uwagi, dzielę się
swoim dobrym humorem z innymi. Jest dobrze. I mam zamiar tak trzymać ;)
2.
Jedna miłość na całe życie, czy też „każda miłość jest pierwsza”?
A
mogę nie mieć zdania? Bo nie mam, serio. Napiszę tak- ważne, żeby się otaczać
dobrymi ludźmi, a niektórzy pojawiają się w moim życiu tylko na chwilę, bo tak
widać ma być.
3.
Morze czy góry- gdzie lubisz wyjeżdżać na wypoczynek?
Nie
mam w zwyczaju wyjeżdżać w góry, nad morze mam zdecydowanie bliżej, Kołobrzeg
odwiedzałam nawet w lutym, było pięknie. Ale mam zamiar w tym roku wybrać się w
Bieszczady, zobaczymy, czy się uda.
4.
Domatorka czy globtroterka- czyli relaks we własnym ogrodzie czy podróże
sprawiają Ci więcej radości?
Zawsze
mi się wydawało, że kanapa, to najlepszy wynalazek człowieka. Ale ostatnimi
czasy wysiedziałam się w domu chyba na zapas, teraz czas zwiedzać świat. Już nawet
zaczęłam :)
5.
Nowinki techniczne czy przywiązanie do tradycji- gonisz za gadżetami, masz
najnowszego notebooka, jesteś przyssana do FB, czy też wystarcza Ci stary model
komórki, sprawdzony wysłużony aparat
Nie
gonię za gadżetami, ale nie lubię staroci. Z kilku powodów- komputer nie służył
mi tylko do przeglądania Waszych blogów czy FB, ale też często do nauki i
pracy. A nie każdy program do statystyki czy odczytywania sekwencji współpracuje
ze starszymi systemami. Nowinki techniczne dla mnie to nie zachcianka, tylko
wygoda i znak czasów. Ale nie pochłaniają mi całego mojego czasu ;)
6. Kawa na mieście z przyjaciółką czy spotkanie w domu przy ciachu i w fotelu?
Obie
opcje jak najbardziej. Bo czasem się czuję tak, że najchętniej bym posiedziała
w znajomych czterech ścianach. Nie każda rozmowa też nadaję się do
kawiarnianych warunków. Ale jeśli to mało zobowiązujące spotkanie i mogę sobie
pozwolić na luksus wygodnego fotela, latte z jakimś syropem i deserem, a jedyną
aktywnością fizyczną jest przewracanie kartek w menu, to owszem, ruszam 4
litery z domu.
7.
Politykę omijasz z daleka, czy też lubisz wiedzieć, co w trawie piszczy?
Nie
lubię polityki. Nie lubię rozmów na ten temat, nie lubię kampanii wyborczych,
całego szumu wokół pewnych osób, tej całej demagogii. Czasem mam wrażenie, że
ktoś sobie robi ze mnie jaja odstawiając ten cały cyrk. Nie lubię.
8.
Powieść czy poezja- co lubisz bardziej czytać?
Jeśli
dorwę już książkę, to jest to powieść. Wiersze lubię, od czasu do czasu. Zwłaszcza
napisane tylko dla mnie- o tak, mam takich kilka, śliczne są ;)
9.
Rock czy poezja śpiewana- czyli jaka jest Twoja ulubiona muzyka?
Indie
rock i to baaaaaardzo ulubiona. Ze słuchawkami w uszach dziergam, przędę, suszę
włosy i się maluję, sprzątam, jeżdżę na rowerze i spaceruję. Czas nabyć jakieś słuchawki, z odpowiednimi parametrami, wyciszające szumy z zewnątrz i delektować
się dźwiękiem gitar. Ale są takie dni, że włączam coś spokojnego, dzisiaj np. w
radio słuchałam muzyki klasycznej i było mi bardzo błogo. Generalnie coś grać
musi, nie lubię ciszy- wtedy zaczynam sama śpiewać.
10.
Grzeczna i poukładana, czy szalona i nieprzewidywalna? Jaka jesteś?
No
jaka? Oczywiście, że łobuz nie dziewczynka, jak to mawia mój tatuś! Nie każdy
za mną nadąża i nie każdy musi.
11.
Praca na etacie, czy sama wolisz być sobie szefem?
Mam
za małe doświadczenie w tej sprawie, nie mam jeszcze zdania. Wiem, że
prowadzenie własnej firmy to ciężka orka, non stop jest się w pracy, a dla mnie
praca ma być środkiem, a nie celem samym w sobie. Ale na korporacyjnego szczura
się na pewno nie nadaje.
W ramach przerywnika- a jakże, moja Jaśnie Puszystości ;)
Teraz
druga runda pytań od Karoliny (ubiję Was swoją drogą za to ;))
1.
Jedno słowo, które określa Twój charakter.
Siła.
Usłyszałam to od kilku osób, więc coś w tym musi być.
2.
Co sprawia Ci największą przyjemność w tym co robisz?
Największą
frajdę mam wtedy, gdy widać efekty. Gdy kogoś uszczęśliwię, gdy moja ciężka
praca nie idzie na marne, gdy robię coś pożytecznego. I fakt, że w ogóle coś
robię dużo dla mnie znaczy- nie lubię być darmozjadem.
3.
Kawa/herbata w naparstku czy raczej kubek wielkogabarytowy?
W wiaderkach
raczej piję. Takich ponad 350 ml czasem. I nie cierpię kawy w szklance- musi
być to słusznych rozmiarów kubek ceramiczny, inaczej mi nie smakuje.
4.Niedzielne
popołudnie na kanapie czy spacer/rower?
Zależy
od nastroju, stopnia wyspania się, zaplanowanych czynności. Spaceruję
codziennie w drodze z pracy, więc niedzielę mogę sobie posiedzieć na kanapie,
prawda? Poza tym bieganie za królikiem w domu to też aktywność fizyczna ;)
5.
Co byś robiła, gdybyś nie musiała nic robić?
Dziergałabym
albo przędła. Nie potrafię usiedzieć w spokoju na doopie z pustymi rękoma.
6.
Jakiej pracy domowej nie lubisz?
Mycia
naczyń, bo moje dłonie strasznie obrywają wtedy, a w rękawiczkach nie potrafię.
Mycie garów to czyste zuo!
7.
Gotowanie to dla Ciebie przyjemność czy zwykły obowiązek?
Coraz
częściej to dla mnie przyjemność. Coraz częściej mam odwagę poeksperymentować. Dziś
np. upiekłam pierwsze w życiu ciasto i zaczęłam od sernikobrownie z malinami,
nie muszę pisać, ze się objadłam jak sołtys i ledwo łapię powietrze? Razem z
ojcem zdematerializowaliśmy już pół blachy, chociaż on się nie przyznaje i
zwala wszystko na mnie. Oby poszło w cycki ;)
8.
Życie bez hobby to?
Nuda.
Bardzo współczuję osobom bez zainteresowań, których całe życie to praca i dom. Ja
bym nie dała rady, ale wiecie- ja już mogę być zwyczajnie uzależniona i pewnie
powinnam się leczyć, ale co tam, wolę wydać na włóczkę niż na psychiatrę :D
9.
Dom bez zwierząt czy raczej małe zoo?
Nigdy
nie miałam kilku zwierzaków na raz, zawsze występowały pojedynczo. I w sumie to
dobrze mi z takim rozwiązaniem, mogę się skupić na jednym pupilu, zwłaszcza
teraz, gdy tego czasu mi brakuje.
10.
Twoje hobby/pasja to czas wyrwany pomiędzy obowiązkami czy stały element dnia?
Mam
o tyle szczęście, że po 15 jestem wolnym człowiekiem, nie muszę zostawać po
godzinach ani zabierać pracy do domu, a wieczory mogę poświęcić na dzierganie i
tak właśnie jest. Czasem mam siły tylko na 2 rzędy, ale jak już nauczę się funkcjonować
w nowej rzeczywistości, to pewnie moje moce przerobowe będą większe.
11.
Twój blog to tablica, dzięki której dokumentujesz własne dokonania, miejsce do
którego zapraszasz innych by się pochwalić, czy może jeszcze coś innego?
Każde
w powyższych. Dodatkowo dzięki blogosferze poznałam sporo ciekawych ludzi, z
którymi utrzymuję również kontakt prywatny, z którego nie zrezygnuję za żadne
skarby świata, bo jesteście fantastycznymi ludźmi :*
Starałam
się, żeby było zwięźle i w miarę treściwie. Jeszcze raz dziękuję za te
wyróżnienia, naprawdę to dużo dla mnie znaczy. Standardowo nie nominuję nikogo,
bo nie byłabym w stanie wybrać, za dużo świetnych blogów czytam, żeby się
zdecydować.
*
Teraz
czas na wieści z pola robótkowego. A mogę się pochwalić, bo prezent dotarł do
właściciela i mogę go Wam pokazać.
Otóż
przeprosiłam się z szydełkiem, a ja szydełka nie bardzo lubię używać. Najczęściej
łącze przy jego użyciu części dzianiny albo chowam nitki. Natomiast dostałam
specyficzne zamówienie i nie było przebacz, trzeba było przypomnieć sobie
słupki i półsłupki.
Taki
jeden kumpel jeszcze w zeszłym roku sobie zamówił łosia.... wiem, wiem, miałam
nie robić już nic na zamówienie, ale przypominam, że było to postanowienie
noworoczne, więc nie było zmiłuj - zgodziłam się. Trochę potrwało, zanim
dorwałam wzór, włóczkę, natchnienie, ale potem poszło już z górki. W zasadzie 2
wieczory i miałam gotowego łosia. Najwięcej inwektyw poleciało podczas robienia
nóżek- no ni cholery nie chciały wyjść ładne i równe, jakieś takie same kulasy,
grubsze, cieńsze, chyba 8 sztuk popełniłam, zanim zaczęły przypominać te
pokazane we wzorze. No i do rogów podchodziłam 2 razy- bo to nie jest prosta
sprawa, trzeba się namęczyć, żeby łoś był łosiem i nie wyglądał jak renifer czy
jeleń. Ale ponoć się udały, kolega zadowolony, wiem, że o łosia dba, kamień z
serca.
Zdjęcia dzięki uprzejmości Ł.
Sam wzór jest świetnie przez Izę rozpisany- tzw. idiotoodporny. Użyłam
włóczki Comfort stretch NAKO, sztuczność nad sztucznościami, wypełniłam też
jakimś akrylem, rogi zrobiłam z bawełny, dokleiłam oczy i voila! Ale żeby nie
było tak prosto, to łoś dostał zawieszki: serducho, łapkę i robota, bo to
facecki łoś. Zamiast ogona dostał metkę.
"zdechł łoś"...
Zachciało
mi się takiego królika i kto wie, czy nie machnę sobie takiego do kluczy?
Włóczki zostało- więc raczej będzie to zając szarak niż moja Kluś, ale zawsze. Nawet wzór znalazłam :D
Na
tapecie mam Avecwiczki na wykończeniu- pewnie dziś lub jutro skończę. Jeszcze jedną
rzecz na ten tydzień mam w planach, ale cicho sza, a potem obiecane prezenty w
ramach „Podaj dalej”. Jak się wszystko ułoży to w połowie marca zacznę już
tylko dzierganie dla siebie- marzy mi się sweterek na Wielkanoc- już połowę
mam, jest szansa, żeby się wyrobić.
Teraz
udam się na z góry upatrzoną pozycję wyrabiać paluszki w rękawiczkach, Wam
życzę miłego wieczoru i spokojnego poniedziałku. Wyśpijcie się za mnie i byle
do wiosny :)
Bardzo udany łoś, serio, mam nadzieję, że stał się ulubioną maskotką albo towarzyszy właścicielowi jako breloczek do kluczy, to stanowczo jest coś, czym trzeba się chwalić. Rożki bardzo przyzwoite, spojrzenie trzeźwe, porządny łoś po prostu, oby się dobrze chował (i dawał szybko odnaleźć w potrzebie ;-)).
OdpowiedzUsuńPS. Twoja królik planuje przejąć władzę nad światem, widać po oczach. Mam nadzieję, że zostawi mi trochę sałaty, lubię sałatę.
;-))
Diaboliczne ma to oko, c'nie? tak 1/3 tęczówki jest jasna, reszta niebieska, wręcz granatowa, bombowo to wygląda. Nigdy nie dawałam jej jeszcze sałaty, trzeba coś z tym zrobić. A łoś jest rozpieszczany, trzymany w specjalnej skryjówce, w aucie jeździ na przednim siedzeniu i takie tam ;)
UsuńJa Ciebie też ;-*
OdpowiedzUsuńNoł noł, nie wybaczę ;)
UsuńZ kilkoma rzeczami mam podobnie. No jak bum cyk cyk.
OdpowiedzUsuńA łosiu egzdra! Sama muszę sięgnąć po amigurumi, bo swojemu Chopu obiecałam krecika. I na razie na obietnicach się kończy. Co zrobisz, nic nie zrobisz. I czemu to Panna Dorotanna szydełka nie lubi? Toć to takie wdzięczne narzędzie.
Szydełko mi zwyczajnie w ręce nie leży. I niektóre wzory na szydełku mi się nie podobają. Chociaż to, co robi Maduixa bardzo mi się spodobało i kto wie, kto wie, może machnę sobie chustę taką z muszlek? Wzór na krecika chcę, nawrzucasz mi jakby coś?
UsuńAle łoś!!! A Klusełka ma taki wielki nos, czy jej w Photoshopie dorobiłaś?
OdpowiedzUsuńA w życiu, tak się do zdjęcia ustawiła ;) zaczęła linieć na dobre, skupię, odkładam do woreczka, zobaczymy, ile tego dobra będzie ;)))
UsuńA to modelka jedna! Dobrze, że daje sierść. Jeszcze by jej do zdjęcia potrzebowała!
Usuńlove łoś! OSOM!
OdpowiedzUsuńDa się takie cosie na drutach? Bo ja z szydełkiem to nie teges... (hehe, o drutach też tak kiedyś mówiłam ;D)
Pewnie, że się da zrobić zwierzaki na drutach- na rav. masz ich całe mnóstwo :) http://www.ravelry.com/patterns/library/my-dear---a-deer-trophy
Usuńhttp://www.ravelry.com/patterns/library/chu-totoro-toy
http://www.ravelry.com/patterns/library/bunny-nuggets
http://www.ravelry.com/patterns/library/stuffies
owmordę :D jestem ugotowana!
UsuńSernikobrownie z malinami jest mniammniam :-) Z wiśniami jeszcze spróbuj, też dobre. W ogóle specjalizacja sernikowa w pieczeniu to niezły wybór. Wyrób niechimeryczny i powszechnie lubiany, co przydaje się, by nie zastanawiać się, w co nam pójdzie tym razem ;-) Jeśli lubisz serniki nie za suche i umiarkowane w charakterze (czyli takie, co rosną z opamiętaniem i bez przesady opadają), to blacha z gorącą wodą piętro niżej w piekarniku, zwana podniośle kąpielą wodną, jest właściwą drogą do sukcesu (+ temperatura poniżej 180 st). I kombinuj po swojemu, to wyjdzie najlepiej :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maria
To było moje pierwsze ciasto w życiu, po godzinie pół blachy nagle zniknęło, jestem zadowolona ;) teraz mam w planach zwykłego murzynka albo eklerki ;) no i kaczkę obowiązkowo ;) za podpowiedzi dziękuję, na pewno skorzystam- swoją drogą taka kąpiel wodna ponoć dobrze robi na czerstwy chleb, staje się bardziej zdatny do jedzenia :)
UsuńOdpozdrawiam ciepło :))))
Łoś łosiowy :) Rasowy !
OdpowiedzUsuńA tu proszę :
http://freeamigurumipatterns.blogspot.com/
pees. a jakich wzorów na szydełku nie lubisz ?
Czaderskie te wzory!! Normalnie znielubię Cię za nie- ja nie mam czasu, a one takie śliczne, Kotek z maila też śliczenny :))
Usuńłoś jest mega ;)))))) boszsz jaki cudny :)
OdpowiedzUsuńC'nie? Poczekaj na następnego szydełkowca, ciężko będzie mi się z nim rozstać ;) ale na razie ciiiii ;)
Usuńfajnie czyta się twojego bloga,fajna babka jesteś-
OdpowiedzUsuńpozdro
Kapitalny!
OdpowiedzUsuń