Teraz to dopiero się zacznie kręcić.
Nie ma mnie. A to dlatego, ze dostałam
spadek. Musiałam się przywitać, przedstawić i wyszorować. Teraz się będziemy z
Onym zaprzyjaźniać. W sensie ja będę do Onego
szczebiotać, jaki to on cudowny i wcale się Onego nie boję. A On się
łaskawie da ujarzmić i będzie działał! Ja wiem, że przestał swoje na strychu
przeszło 30 lat, że On z innej epoki i o navajo to pewnie nie słyszał-
obiecuję, że będę delikatna i stopniowo w obecny świat wprowadzę. Zawsze Pan
Wrzecionko może Onemu co nieco wytłumaczyć- wkoncu obaj kręcić potrafią, to się
dogadają J Poznajcie zatem Nowego Domownika na
Czerniakowskiej:
Kurde, trzeba mu jakieś Imię wymyślić. Bo
jak mam szczebiotać, że pięknie kręci, jak nie wiem, jak się do Onego zwracać? A że się Onego obecnością podjarałam jak szczerbaty na suchary i zacieszam, to chyba nie muszę wspominać :)
Poza tym zakład farbiarski działał ostatnio
prężnie i medluję, że nie sfilcowałam ani jednej włoczki. A trochę tego było.
Pierwsze farbowało się Corriedale- to pierwsze na czapkę do kompletu z
razem-wiczkami. Z zachwytu wyjść nie mogę, barwnik wchłonął się idealnie, woda
do płukania była czysta jak łza, a kolory przerosły moje oczekiwania. Użyłam
barwników uniwersalnych- tym bardziej jestem zadowolona. Wełna suszyła się na motowidle razem z przefarbowaną włóczką Alpaca T/25 ISPE- około pół motka (około, bo się jeszcze wagi nie dorobiłam) zostało potraktowane lekko amarantem i wrzosem, żeby z delikatnego łososia wyszedł róż, nawet majtkowy, bo czemu nie?
Corriedale do kompletu :
w towarzystwie alpaki
tu widać przebłyski fioletu
Poza tym dojechały z
E-wełenki nowe czesanki, tym razem naturalny merynos superwash i szary merynos,
które zostały obdarte po kawałku i ufarbowane. Też poszło mi całkiem nieźle,
kolory po wysuszeniu prawie nie straciły na intensywności.
Merynos superwash potraktowany popielem, amarantem i wrzosem:
kolory bliższe rzeczywistości:
Merynos szary pofarbowany fioletem, turkusem i amarantem, fiolet wyszedł idealnie, turkus sprawił, że szarość nabrała srebrnego połysku, a amarant zmienił się w brąz, ale jest nieźle :D
Skoro miałam rozrobione
barwniki, to wrzuciłam te smęty z poprzedniego posta, aż mnie skręcało, co z nich
wyjdzie :D Wyszło tyle co nic, no trochę bardziej zielone, nawet mi się zaczęły podobać- na komin o funkcji grzejącej będą akuratne.
I
żeby nie było, że się nic nie dzierga-
Malinowe Lody się dziś skończą, wcześniej nie mogły, bo jakoś się wzięło
za mało włóczki do Mamusi J
A co jeśli On to Ona? Nie wiem jak się sprawdza płeć kołowrotka, ale wszystko możliwe ;P
OdpowiedzUsuńRozkręciłaś się nie na żarty ;) Próbowałaś już kołowrotkować?
Jeszcze nie próbowałam, jeszcze się oswajam z jego obecnością, próbuję pokręcić kołem tak na sucho bez wełny- myślę, że jutro będzie dobry czas na pierwsze kołowrotkowanie :D
UsuńWOW gratuluję ( ja na swój kołowrotek, a mam z tej samej ery, tyle że mój jest w gorszym stanie, mówię Dziadunio, bo to wiele odzwierciedla) no to teraz "się rozkręcisz" :D
OdpowiedzUsuńOj ten też wymagał pewnych zabiegów regeneracyjnych- Dziadek Aloś- rodzinna złota rączka- powymieniał haczyki na nowe, pokleił, gdzie było trzeba, zamontował nowe sznurki i kołeczki, ja go wyszorowałam i mam :) myślę, że jak go polakieruję, to dopiero nabierze rumieńców :)
UsuńWłaśnie to samo chciaam powiedzieć :) Ale się rozkręciłaś ! A Nowy Obywatel na Czerniakowskiej to przecież Emil :) Kiedy chrzciny ? :)
OdpowiedzUsuńAle że co? robimy popijawę jak kiedyś u Dorotki Celtyckiej? Bo mnie dwa razy namawiać nie trzeba :D i masz rację- będzie Emil, a jak to dziewczynka, to nie będzie kłopotu, zostanie Emilka :D
UsuńPowiedziałam Wojtkowi, że kołowrotek to Emil teraz. Pan W. od razu do mnie "Emil! do drewutni!!", ja ciemna masa- nie kumam o co Mu chodzi, to mi wytłumaczył, kazał na youtube znaleźć. To znalazłam:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=YUgbDcSlOpI&NR=1 dokładnie 55 minuta :D
Jak spojrzałam na ten Twój kołowrotek, to jedyne imię, jakie mi przyszło natychmiast do głowy, to właśnie Emil. I cieszę się jak dzika, że Ci sie spodobało :))) Ha, czyli jestem chrzestną Emila, czy chcesz, czy nie :)
UsuńNo, a ten film dla dzieci o Emilu był super :) Cudowny był ten dzieciak :)
ja tego filmu nie poamiętam, ale Wojtek takowe uwielbia, więc mnie co jakiś czas nimi raczy :D a Chrzestną Emil to ma jedwabistą :* na mail ze zdjęciami czekam- nie zapomniałam, nie wywiniesz się :D
Usuńto może jakieś chcrzciny sobie zrobimy??
UsuńW.
Kurcze napisałam koment, i wcięłó. Teraz próba, zobaczę, co się będzie działo .
UsuńNo, znów mogę pisać. Komputer mi się zbiesił. Straciłam WSZYSTKIE moje zakładki. Nawet nie wiesz, ile mądrości i dobra robótkowego straciłam. I wiele innych. Nie do odzyskania :( Już przebolałam.
UsuńFotki obiecane będą :) Obiecanek dotrzymuję !
Zamawiajcie kapelana, spraszajcie gości. Na chrzciny się piszę obyma rencami. I stawiam naleweczki z : kwiatu akacji, kwiatu bzu czarnego, kwiatu lipy z lipowym miodem, z płatków dzikiej róży. Wszystkie pyszne. Co prawda lepsze będą za pół roku, ale obawiam się, że nie doczekają :)
No, teraz to ja cierpiedolę! Ale będzie!
OdpowiedzUsuńKolorki Ci wyszły miodnie-malinowe, nie siada muszka! Ten farbowany szary merynos jest cudny wręcz i zgoła! Twój nowy stary On podobny jest do mojego pierwszego - Dziadunia - prawie toczka w toczkę. Tacy to wiele człowieka potrafią nauczyć! Mój bardzo jest kochany! Oj, oj, tak się cieszę, że go masz! I tak pięknie farbujesz! Czyli masz teraz i z czego, i na czym cuda czynić! Bomba!
A wiesz jaka ja jestem posikana ze szczęścia?! Intryguje mnie to jak jasna cholera, rączki swędzą- tak wiesz- i chciałabym i boję się :D Malowanki były na próbę, musze dofarbować resztę i spróbowac to uprząść- jak nie wyjdzie na Emilu, to zawsze mam wrzeciono :D najważniejsze, że filcu z merynosa nie zrobiłam- ot co!
UsuńA wiem! Jak mój Dziadek przyjechał (na grzbiecie, znaczy, z poczty przyniosłam), to patrzyłam na niego, jakby brylantami był wysadzany, i kołeczkiem kręciłam, a jak niteczkę założyć, nie wiedziałam. Spodziewałam się "dzidy", nie dziurki, w charakterze wrzeciona, szukałam manualek do kołowrotków w Internecie, no, bajka była! Aż w końcu pojęłam, jak to złożyć do kupy. A jak już ruszył... to za nim nie mogłam nadążyć! Dlatego mój pierwszy kołowrotkowy singiel był... niedokręcony! I był to ostatni nieprzekręcony singiel! Oj, ile radości przed Tobą! Odkrywanie nowych lądów to cudowna rzecz!
Usuńoj nie masz pojęcia, jak sie wkurzyłam na tutoriale na youtube- wszędzie filmiki, jak się przędzie od środka, mało kto pokazuje, jak zacząć. Ale znalazłam, ledwo panuję nad Emilem- faktycznie trzeba zasuwać paluszkami, żeby nadążyć. Pierwsza nitka jest, też nie dokręcam i się trochę rwała w trakcie, ale już lepiej niż wczoraj :)
UsuńTo ja trzymam kciuki za pierwsze kołowrotkowanie. Ale nie zapomnij, że się ze mną na szycie umówiłaś :))))
OdpowiedzUsuńPamiętam!! kawusia i siadam do maszyny, bo mnie ten szyfon męczy- rany julek, ile ja mam rzeczy do zrobienia dzisiaj :D idę robić wykrój- ze spódnicy będzie bluzka ;)
UsuńTyle rzeczy do zrobienia, tylko o obiedzie nie zapomnij, bo jak nie, to %$##$#@.
UsuńA tak wogóle to ankieta miałabyć o zaangażowaniu w hobby.
W.
A o czyim zaangażowaniu, bo ja sugeruję badanie podwójne - zaangażowania tworzących i zaangażowania małżonków/partnerów/towarzyszy życia.
UsuńA swoją drogą, to "o co kaman" z tym jedzeniem u facetów? Obiad, kolacja, żarcie do pracy, jakby ważniejszych rzeczy na świecie nie było? Na przykład skończenia rękawa w bluzce :))))))
A tak poważnie to pozdrawiam pana W. :)
Panu W. chodzi o ankietę na temat zaangażowania Naszych Mężczyzn w realizację Naszego hobby szeroko pojętego :) bo ja Mu truję, że za mało się Chłop stara, a On nie wierzy, że inni robią więcej :) a jedzenie i spanie to chyba ulubione zajęcia facetów- ważne, żeby żołądek był pełny i wyspany, a najlepiej w trakcie snu- wtedy mi o nic nie truje, mogę ten przykładowy rękaw w bluzce zrobić ;)
Usuńhehe, równie ważne co spanie i jedzenie jest jeszcze "piwo".
UsuńPozdrawiam wszystkich facetów, którzy namiętnie kibicują swoim kobietom w tym masowym dzierganiu (ciekawi mnie, czy chociaż jeden jeszcze też to czyta:)
W.
p.s. Dziękuje za podzrówka i pozdrawiam również ciepło:)
Ło kurcze. Aż mi po łbie chodzą Czeczotowsko-Moniuszkowskie Prząśniczki. I piękne zielenie i fiolety na pierwszej włóczce. Po prostu mniam. Normalnie zakład produkcyjny u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńmnie tez się podobają te zielenie i folety niemożebnie :D a farbowanie tak wkręca, że mam ochotę mieszać, farbować, gotować- jeszcze muszę spróbować farbowania w mikrofali :)
UsuńWszystkie wełenki cudne a nowy domownik przystojniak i trzymam kciuki za pierwszą jazdę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Dzięki Marlenko :) trzymaj kciuki mocno, bo pietra mam jak stąd dokoła świata :)
Usuńale to zielofioletowe jest piękne!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńnooooo :D i to moimi rencami zrobione, dasz wiarę :D
Usuńproszę jak niewiele trzeba do szczęścia :D
OdpowiedzUsuńGratuluję cudnego kołowrotka i życzę wielu godzin wspaniałych chwil razem :))
Farbowanie wygląda rewelacyjnie szczególnie na tym szarym merynosie mi się podoba.
Serdeczności :D
Dzięki wielkie :) Próbna farbowanka z szarego merynosa już jest po części na kołowrotku- zaczęłam ogarniać, o co chodzi i pierwszy singielek już za mną :) jak dorwę aparat, to będą zdjęcia :)
Usuń