Dzierganie faktycznie uczy cierpliwości.

Dziś będzie o wzorze, który wystawił moją cierpliwość na próbę i o innym, który ukoił nerwy. Kto mnie zna, ten wie, że lubię mieć wszystko na wczoraj, lubię mieć kontrolę i generalnie wiem lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o dzierganie. Jeśli mi na czymś zależy, to potrafię być uparta jak osioł. Do wzorów podchodzę raczej pewnie, wiem już jakie druty do jakiej grubości włókna, wiem, co mi się podoba, a czego nawet kijem nie dotknę. Znam większość skrótów, wiele technik nabierania oczek, rzędów skróconych i nie potrzebuję druta do warkoczy oraz skromna jestem niesłychanie! Dlatego proszę sobie wyobrazić, jak bardzo byłam wkuta, gdy dziergając dwa razy pod rząd ten sam wzór swetra, próbka mi się tak rozjechała, że zamiast 109 uzyskałam 135 cm w obwodzie biustu. Przecież ja o takich rzeczach w internecie czytam, między obrazkami ze śmiesznymi kotami a sposobem rozmnażania szczawika zajęczego (piękna roślina i w dodatku ma zająca w nazwie)! Najpierw, jakoś w zeszłe wakacje, wybrałam mięciusie merino z jedwabiem i kaszmirem, zrobiłam próbkę, wybrałam rozmiar. Po oddzieleniu rękawów okazało się, że z przodu jeszcze ujdzie, za to na plecach mogłabym nosić dziecko w chuście, gdybym takowe miała. Mamusia się zlitowała i pomogła mi spruć. Po ponad roku postanowiłam dać mu drugą szansę, z inną włóczką, szorstką wełną owiec szetlandzkich, cieńszymi drutami i świeżym zapałem do pracy. Zabrałam dziergadło na urlop w Tatry, dziergając w trakcie wędrówki na szlaku, między Morskim Okiem a Doliną Pięciu Stawów, w Drodze Nad Reglami, w Dolinie Kościeliskiej, na Krupówkach i na trasie z Zakopanego do Poznania (tyle godzin jazdy nie mogło się zmarnować). 

Oddzieliłam korpus od rękawów, przymierzyłam i ... poszłam na miasto szukać dziecka i chusty do noszenia na plecach, klnąc pod nosem jak stary bosman. Historia lubi się powtarzać: 135cm w obwodzie biustu zamiast 109. A że dziecka od nikogo nie pożyczę tylko po to, aby sweter na mnie pasował, sprułam sweter, a wzór schowałam na dnie pudła w szafie.  Tak się rozpisałam, że zapomniałam wspomnieć, który to wzór doprowadził mnie do szewskiej pasji. Mowa o wool&honey autorstwa Andrei Mowry. Przyznajcie sami, że karczek w połączeniu ze ściegiem francuskim robią wrażenie, ale w moim przypadku wyszło jak wyszło. Nie było i nie będzie trzeciej próby. Choćby z tego względu, że chyba nie jestem zdolna uzyskać próbki 26 oczek x 46 rzędów i trudno. Mogę dzielić włos na czworo i się zastanawiać, co poszło nie tak albo odłożyć temat na bok, bo świat się nie zawali, jak będę miała inny, piękny sweter.

Inny sweter wcale nie jest swetrem gorszym. Wręcz przeciwnie, okazał się strzałem w dziesiątkę! Próbka, druty, ścieg, rozmiar- wszystko zagrało i w krótkim czasie dorobiłam się swetra, który obecnie jest moim ulubionym i muszę się pilnować, aby nie nosić go codziennie. A szczerze miałabym ochotę w nim zamieszkać. Spełnił wszystkie moje oczekiwania: jest ciemny, mroczny, szorstki, ciut surowy, ale dzięki ażurowemu karczkowi odrobinę kobiecy.


Trzeba było od razu zaufać niemieckiej precyzji, zamiast porywać się na ideę zza wielkiej wody ;)
I tak w trakcie dwóch urlopów, między jedną pracą a drugą, z niespełna 2 motków Shetlandsuld BC Garn kupionej w Splotach powstała moja Adelaide w rozmiarze S. 










Zdjęcia powstały podczas niedzielnego spaceru w Rogalinie. Szaro, listopadowo, pod kolor swetra :)
Do przeczytania,
D. 

Komentarze

  1. Ten miodowo-wełniany chyba ma taki fason "luźnawy", co widać na zdjęciach z rav.
    A drugi sweterek bardzo ładny. Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, pięknie piszesz, aż się uśmiech sam na twarzy pojawia :)

    Sweter boski i kolor wyjątkowo pasuje do Twojej urody i koloru włosów! Piękny, minimalistyczny wzór.

    Mam to samo podejście co i Ty. Dwie próby to max, potem żegnam się z projektem i idę szukać lepszego. Nie ma co żałować i zmuszać się do czegokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewidentnie byłyście sobie z Adelajdą przeznaczone. Piękny sweter i Tobie w nim przepięknie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpisuję się pod tym co napisały moje przedmówczynie:-) Cudo : kolor, fason, wzór. A Tobie pasuje idealnie:-) Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
  5. Z ciekawości weszłam na Raverly, aby sprawdzić, co doprowadziło Cię do rozpaczy. Sweter jest rzeczywiście ładny, ale patrząc na wykonane projekty, wiele z nich ma buły i wory na plecach. Pomijając bardzo obcisłe wersje. Ale chyba musiało tak być, bo ten sweter, który masz na sobie, jest fantastyczny! W bardzo ładnym kolorze, który zotał stworzony dla ciebie:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. No i to była bardzo dobra decyzja. Piękny wzór, piękna włoczka, takież wykonanie i efekt. A fenomen popularności pani A.M. mnie nieustająco zadziwia. Ale to tak na marginesie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty