Efekt motyla
Chociaż wg założeń Stephena Westa ta
chusta ma przypominać muszlę, spowitą morską pianą, to efekt uzyskany przeze
mnie kojarzy mi się ze skrzydłem motyla właśnie.
Długo się wahałam, czy wziąć udział w MKAL’u
organizowanym przez West’a i koniec końców wzór kupiłam już po zakończeniu
zabawy. Bo nie każdy jego wzór przyprawia mnie o drżenie rąk i natychmiastową
chęć nabrania oczek, o nie. Jednak The Doodler ma w sobie to coś. Wzór jest
bardzo czytelny, łatwy do zapamiętania i daje duże pole do popisu w kwestii
doboru włóczki- istnieją piękne wersje w neonowych kolorach, jak i
czarno-białe. Sama postanowiłam zaszaleć- raz się żyje, tak kolorowej chusty
jeszcze nie miałam. I o mały włos nie wydziergałam kompletnego paskudztwa,
prawie, prawie dodając w tzw. wykończeniówce kolor różowo-koralowy. W motkach
to wszystko prezentowało się całkiem całkiem. Ale po nabraniu-uwaga!-384 oczek
i przerobieniu 2 rzędów, dopadła mnie chęć unicestwienia (czyt. prucia). MądraDziewiarka potwierdziła moje obawy, że produkuję coś, co się tzw. „kupy nie
trzyma”, co zaskutkowało porannym pruciem, zakończonym popołudniowym nalotem na
pasmanterię, a wieczorem znowu nabierałam te 384 oczka, w czym Judoka mi
skutecznie przeszkadzał. On ma ten dar pytać mnie o cokolwiek, choćby o pogodę
na Kamczatce akurat wtedy, gdy liczę oczka…
Ale ja miałam o chuście- sami przyznacie, ze to zielone jabłuszko gra idealnie. Zrezygnowałam z proponowanych przez West’a pikotek, bo co za dużo, to niezdrowo.
Z danych technicznych: dziergałam na
drutach Chiao Goo 3,25 święcie przekonana, że to 3,75, ale co tam. Zużyłam
nieco ponad motek Arroyo w kolorze Indiecita, niecały motek Arroyo w kolorze
Bojarra i dwa motki Cool Wool Lana Grossa.
Chusta sprawdza się świetnie, grzeje
czasem też i Kicu, np. w trasie Warszawa-dom. Wiem, wiem, tęskniliście za moją Puszystą- zapewniam, że ma się świetnie i kica jak króliczek w sile wieku :)
Wracam pod koc dziergać kolejny projekt
inspirowany dziargadłami West’a, z użyciem tzw. brioszki. Może nie będzie z
taką ilością fajerwerków i wodotrysków, za to będzie mój pierwszy,
przecierający szlaki. Bo dziś dzień wypełniony rzeczami związanymi ze słowem
pierwszy: pierwszy komin dziergany brioszką, rocznica pierwszej randki, pierwsze
ciasto upieczone przez Judokę.
Smacznego weekendu i do przeczytania J
D.
Fajny efekt motyla :). Zielony idealnie pasuje.
OdpowiedzUsuńŚliczna i pomysł by darować sobie pikotki moim zdaniem bardzo słuszny, a skoro to arroyo na 3.25 to pewnie także wartości grzewcze bardzo korzystne.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji ostatniego posta chciałbym spytać czy masz jakieś plany na ostatnią niedzielę lutego? Mąż daje mi wtedy wolne i z chęcią poznała bym ciebie w realu
Ojacie! Planów żadnych nie mam i chętnie napiję się z Tobą kawy :) i jeśli nie masz nic przeciwko, to zaproszę na tę kawę Amanitę i Marchewkową, co Ty na to? :)
UsuńJasne że tak 😄
UsuńDorota, obłędna jest ta chusta!
OdpowiedzUsuńKolorystyka gra ze sobą, bardzo energetycznie i też podzielam zdanie że pikotki to już przesyt. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMądra dziewiarka???? Buahaha ;) no to mi słowem połechtałaś aż miło :*
OdpowiedzUsuńCudny! Ale nie gryź mnie, ale tak jak nañ sobie patrzę to nie wiem czy żółty (słomiany taki) nie byłby jeszcze lepszy... hm.. drugi musisz popełnić to się przekonamy ;)
Fuksję już masz? Ja właśnie swojego 'lusta' blokuję... :P
Ciumasy słodkie i gratulacje z okazji pierwszych razów :) u nas ciasto bez centymetra nie wyrośnie ;)
Chusta wygląda zajebiście! Kolory nieziemskie, cukiereczek!
OdpowiedzUsuńWidziałam ten zwór wcześniej i jakoś nie skradł mojego serca, ale Twoja wersja kolorystyczna jest fantastyczna
OdpowiedzUsuńPrzepiękna chusta :-) Wspaniały wzór i doskonałe kolory. Bardzo mi się podoba Twoja wersja :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
chusta przepiękna, a kolory i wzór może i coś mają z muszli, tylko że mi bardziej kojarzy się z jakimś obrazem, który kiedyś widziałam. a że historykiem sztuki nie jestem to nie powiem z jakim obrazem:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te kolorki baaaaaardzo ;) Dla mnie to efekt pawia - zboczenie po pawim Mil Pasos Asji.
OdpowiedzUsuńChusta fantastyczna, kolory ładnie się uzupełniają, a wzór bardzo oryginalny. Wskakuje do mojej niekończącej się kolejki projektów do zrobienia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńidealna wręcz :)
OdpowiedzUsuńJakie kolory! Aż poczułam, że jestem jedną nogą w ciepłej wiośnie!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!
P.S. Ja też mam to w genach! ;)
Dzień dobry, czy mogłabym prosić Panią o kontakt w sprawie tej chusty hanna.kukawka.walczak@gmail.com Pozdrawiam serdecznie, Hania.
OdpowiedzUsuń