Nowe życie włóczki.
Kilka ładnych miesięcy temu, a dokładnie
w październiku 2013 roku, weszłam w posiadanie czterech wełnianych moteczków.
Moteczków wg mnie bardzo interesujących: w 50 gamach 310 metrów 100% wełny, a
dokładnie Reuma Thermal Wolle firmy Schachenmayr. Moteczki były koloru
naturalnego białego, sztuk cztery zdeponowane z zamiarem wydziergania
delikatnego białego sweterka.
Jak to zwykle bywa moteczki odleżały
swoje celem nabycia mocy urzędowej i- jak to zwykle bywa- zmieniły swoje
przeznaczenie. Otóż odbyłam poważną rozmowę z niejaką Dodgers i obie doszłyśmy
do wniosku, że dzierganie sweterka na drutach 2mm jest ponad nasze siły. Także
biały sweterek powstanie, ale z grubszej wełny, tę natomiast przeznaczę na
chusty.
A że białej chusty póki co nie mam w
planach, a niejakie Asja i Ann Drucik poszczuły mnie ostatnio swoimi
farbowankami, poczułam nagłą potrzebę, wiatr w żagle, nazwijcie to jak chcecie-
MUSIAŁAM pofarbować te moteczki.
Tournée po pasmanteriach zaowocowało
kupnem barwników, podzieliłam motki na dwie partie, odmoczyłam w wodzie z octem
i solą, i zabrałam się za farbowanie w folii, na parze:
Pierwsza partia została wymaziania w
czterech barwnikach: różowym, fioletowym, chabrowym i granatowym. Chabrowy zlał
się z granatem, poza tym uzyskałam to, co chciałam- efekt „owoce leśne” na
włóczce. Coś mi się wydaje, że zostaną dziś wieczorem skradzione, a ja nic na
to nie poradzę ;)
Druga partia to włóczka z moich marzeń-
od dawna chodził mi po głowie zestaw turkus+ szary, efekt końcowy przeszedł
moje oczekiwania- aż MUSIAŁAM zrobić próbkę. Planuję z niej wydziergać to cudo,
na jesień będzie jak znalazł ;)
To tyle na dziś, wracam oglądać mundial i
dziergać…. Szósty sweterek w tym roku, nie mogę uwierzyć, że wydziergałam już tyle od
początku roku, mam straszną obsuwę w prezentowaniu udziergów na blogu.
Mam nadzieję, że u Was pogoda dopisuje,
bo w Pyrlandii kapryśnie, raczej wiosennie, choć momentami było zimno i ponuro
jakby jesiennie. Także słoneczka Wam życzę i do przeczytania ;)
I sama nie wiem, który zestaw piękniejszy, bo oba za serce szarpiące :) uwielbiam fiolety, ale ten turkussssss... ;)
OdpowiedzUsuńTurkus rządzi, z fioletów jeszcze nie wiem, co powstanie ;)
UsuńNo ja cie... To szaro-niebieskie w próbce wygląda rewelacyjnie :) Teraz ja się czuję solidnie poszczuta i prawie już dojrzała do eksperymentów farbiarskich. Mam włóczkę, mam barwniki, chyba zrozumiałam zasady... Niech no tylko nadejdzie przerwa w rozgrywkach mundialowych, taka nieco dłuższa niż dwie godziny ;) Ech, żeby tylko moja dojrzewająca od miesięcy koncepcja wyszła równie zgodna z zamysłem...
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie, być może nie od razu uzyskasz pożądany efekt, bo farbowanie to nie jest taka prosta sprawa. Jeśli chodzi o technikę, to polecam Ci zaznajomienie się z tym postem http://finextra.blogspot.com/2012/07/polwarth-jak-z-poddasza-farbowanie.html próbowałam kilku metod, tylko ta Aldony działa bez pudła- w przypadku czesanek zwłaszcza. Od siebie dodam tylko tyle, że farbuję przeważnie wieczorem (co jest trochę złudne, bo kolory w sztucznym świetle inaczej się prezentują) i zostawiam na całą noc do ostygnięcia albo zaczynam farbowanie nad ranem, po godzinie wyłączam gaz i wychodzę z domu załatwić sprawunki/do pracy/ na zakupy, a wełna sobie stygnie. Dzięki temu nie zaglądam do gara co pięć minut i nie przyczyniam się do powstania filcu ;) Aha- jeśli masz zamiar użyć najzwyklejszych barwników typu Kakadu czy Biel i kolor, to uważaj przy rozrabianiu żółtego barwnika- po dodaniu octu i soli zachowuje się jak oranżadka i "buzuje", połowa Ci z pojemnika wykipi, więc rozrabiaj w zlewie ;)
UsuńTrzymam kciuki za Twoje farbowanie! ;)
Mam w zanadrzu spożywcze, Kakadu i kilka kolorów Jacquarda - to się nazywa kompleksowe przygotowanie ;) Metoda Aldony mnie przekonuje (Twoja rekomendacja takoż :)), będę się jej trzymać. Za wszystkie porady i kciuki serdecznie dziękuję, na pewno się przydadzą :)))
UsuńPiękne kolorki, podoba mi się zwłaszcza ten turkusowy/ zielonkawy i jakże on ładnie wygląda w dzianinie!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ano, korci mnie, żeby już zacząć chustę, ale musi poczekać w kolejce, sweterek z alpaki z jedwabiem ma pierwszeństwo ;) A paluszki już doszły do siebie ;) Odpozdrawiam ;)
UsuńOwoce leśne - mniaaaaam!
OdpowiedzUsuńbardzo udane kolorowanki :)
Farbujesz, przędziesz - zakładamy hodowlę alpak ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się owoce leśne. Chociaż niebiesko-siwe kolory też fajne.
OdpowiedzUsuńOba kolory boskie. Ale przyznaję - o dziwo, że te turkusy i szarości bardziej do mnie mówią. Chusta niczego sobie. Ja wreszcie też dojrzałam do własnej - włóczka zamówiona i udzierg niedługo zaczynam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle ładne mieszanki kolorów.
OdpowiedzUsuńTen turkusowo-szary wyszedł super.
Gorąco pozdrawiam Dorota
No, wszystko się zgadza = kolorki cudne, a obsuwę masz straszną!
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Wspaniałe efekty osiągnęłaś:) cudne kolorki wyszły:)
OdpowiedzUsuńFajnie Ci te kolorki wyszły. I fioleciki i turkusiki mi się podobują ! A i sześć sweterków w tym roku, to też roią wrażenie. Jeden na miesiąc wychodzi. Nieźle ! Pogoda u nas taka, jak lubię latem - czyli ok. 20 stopni :) ... Brak mi dziś tu Trusławy !!!
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki uzyskałaś ,aż zazdroszczę takich śliczności .
OdpowiedzUsuńBędzie piękna chusta .
Pozdrawiam :-)
Trzymam kciuki za dziergańce. Pięknie ufarbowałaś motki. Sama z tym pomysłem chodzę od jakiś 3 miesięcy i nie mogę się zebrać w sobie :)
OdpowiedzUsuń